Mamy uroczyste obchody 1050 rocznicy chrztu Polski. Ponieważ wszyscy odnoszą się do sprawy z należytą powagą ja pozwolę sobie na nieco lżejszy ton. Nie czuję się na siłach konkurować z Prezydentem czy episkopatem i stąd ta decyzja.
Na początek wspomnę o tym, że tak naprawdę to był już drugi chrzest bo pierwszy był sto lat wcześniej kiedy to:
„Książę pogański, silny bardzo, siedzący na Wiśle, urągał wiele chrześcijanom i krzywdy im wyrządzał. Posławszy zaś do niego [kazał mu] powiedzieć [Metody]: Dobrze [będzie] dla ciebie, synu, ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi; abyś nie był przymusem ochrzczony w niewoli na ziemi cudzej; i będziesz mnie wspominał. Tak też się stało.”
Skoro tak się stało to znaczy, że książę został ochrzczony a skoro on to ochrzczone zostało i jego państwo. Mowa oczywiście o państwie Wiślan obejmującym ziemie Małopolski ale już nie Wielkopolskę. Tak więc jakaś część współczesnej Polski została ochrzczona wcześniej w obrządku słowiańskim. Potem przyszła kolej na kolejnego księcia „silnego wielce” a nawet jeszcze silniejszego, na Mieszka I.
Księcia ochrzczono a razem z nim pewnie jego otoczenie. Ale co dalej. Skąd wziąć kapłanów? Tu nie ma zbyt dużo informacji bo umiejętność pisania przyszła do Polski wraz z duchownymi. Wcześniej nikt pisać nie umiał to i kronik pisanych brak. Są jakieś późniejsze wzmianki z których wynika, że pierwszym wyświęconym tubylcem był diakon Szczepan (Stefan?), wyświęcono go ok. 972 r.
Wygląda więc na to, że przez pierwsze 6 lat od chrztu Polski posługi kapłańskie pełnili wyłącznie cudzoziemcy. Nic w tym zresztą dziwnego. Taki Słowianin najpierw musiał się nauczyć łaciny, wtedy mógł zostać nowicjuszem. Takie kształcenie księdza na nowych dla Kościoła ziemiach trochę musiało potrwać. Rok 972 to i tak wczesna data. Wcześniej zapewne przy kapłanach-cudzoziemcach posługę sprawowali tłumacze słowiańskiego pochodzenia, ale nie kapłani.
Nie zapomnijmy o pierwszych polskich męczennikach - św. Izaaku Męczenniku Polski i św. Mateuszu Męczenniku Polski. Byli to dwaj polscy pustelnicy urodzeni około 975 roku i zabici podczas napadu rabunkowego w 1003 roku. Wraz z chłopcem służebnym i dwoma Włochami zostali ogłoszeni pierwszymi męczennikami Polski, chociaż zupełnej pewności nie ma, czy rzeczywiście zginęli za wiarę.
Postępy chrześcijaństwa były różne i postępowanie wiernych nie zawsze spełniało jego wymogi. Dotyczyło to tak poddanych jak i panujących. Pierwszym władcą, na którego rzucono klątwę był Bolesław Chrobry. Przynajmniej tak może wynikać ze słów Galla, który pisze, że Gaudenty obłożył kraj klątwą. Ponieważ państwo było wówczas utożsamiane ściśle z jego władcą można to rozumieć w ten sposób, że kara kościelna spadła i na samego Bolesława. Jest to sprawa dziwna bo wg Anonima Bolesław Chrobry był władcą cnotliwym i szlachetnym. W swojej kronice nie podaje jakichkolwiek powodów, dla których Chrobry miałby być tą klątwą obłożony. Informacja o klątwie - rzekomo Gaudentego (zm. 1006) – jest przez Anonima podana nie przy opisie panowania Chrobrego, ale w związku z najazdem Brzetysława na Wielkopolskę w 1038 lub 1039. Najazd czeski i zniszczenie Gniezna, Poznania, wywiezienie relikwii Św. Wojciecha, to z jednej strony kara za porzucenia wiary katolickiej ale także skutek klątwy Gaudentego, nałożonej na Polskę z nieznanej kronikarzowi przyczyny. Ten fragment kroniki Anonima brzmi następująco (tłum. R. Grodecki):
„Klęska ta [tj. najazd Brzetysława] zaś dlatego miała dotknąć całą ziemię, że podobno Gaudenty, brat i następca św. Wojciecha, z nie znanej mi przyczyny obłożył ją klątwą.”
Widać wyraźnie, że Gall zwany Anonimem, nie znał historii kościoła polskiego, bo zapis zawiera aż dwie nieprawdziwe informacje: Po pierwsze Gaudenty był bratem, ale nie następcą św. Wojciecha. Wojciech był biskupem praskim, Gaudenty arcybiskupem gnieźnieńskim. Druga nieprawdziwa informacja, to łączenie klątwy Gaudentego z najazdem Brzetysława, w sytuacji gdy od śmierci Gaudentego (1006 r.) do najazdu Brzetysława minęło 32 lata. Takie zestawienie powoduje, że informacja podana w tym zdaniu budzi poważne wątpliwości co do jej precyzji.
Następny w kolejce jest Bolesław Śmiały, na którego wg. Kadłubka klątwę rzucił biskup krakowski.
Potem mamy Władysława Wygnańca obłożonego klątwą przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba ze Żnina za niechęć do pogodzenia się z młodszymi braćmi.
Klątwą został także obłożony Władysław Laskonogi przez arcybiskupa Henryka Kietlicza w czasie konfliktu między nimi o wpływy w dzielnicy wielkopolskiej.
Henryk VIII Wróbel książę żagański został obłożony klątwa kościelną za ściągnięcie długu ale szczegółów nie znam.
Bolesława II Ziębickiego obłożono klątwą za pospolity rabunek, jego ludzie napadli na pod Opolem na legata papieskiego Piotra z Alwerni, książę został za to ekskomunikowany przez biskupa wrocławskiego Nankiera. Książę musiał zwrócić legatowi część zagrabionych dóbr które rozgrabili jego podwładni i zapłacić 150 grzywien odszkodowania, co spowodowało zdjęcie klątwy przez tego samego biskupa.
Swoistym pojmowaniem zobowiązań do szerzenia wiary wykazał się książę Leszek Biały wezwany do wypełnienia ślubu udziału w krucjacie do Ziemi Świętej. Gdy papież Honoriusz III wezwał go do wypełnienia zobowiązania książę odpisał:
"Złożony chorobą popłynąć do Ziemi Świętej nie mogę, zwłaszcza iż z powodu przypadłości w naturę ciała wymierzonej, ani wina, ani prostej wody pić nie mogę, przyzwyczajonym tylko piwo względnie miód pić".
Co ciekawe papież uznał powagę argumentu i zwolnił od wypełnienia obowiązku.
Później sytuacja poprawiła się i to bardzo. Problemy zaczęły się po zawarciu unii z Litwą, która pozostawała pogańska dość długo. Jeszcze w XVII wieku istniały położone w głębokiej puszczy wioski praktykujące pogaństwo.
Na terenie Korony, w Zakopanem, w roku 1759 ścięto ostatniego świętego smreka przy którym składano ofiary, modlono się do niego, a z jego korony prorokowano. Jako drwal wystąpił jezuita Karol Fabiani.
Ktoś mógłby pomyśleć, że było tylko lepiej i lepiej. Niby prawda ale… ale wspólna wiara jakoś nie powstrzymywała wojen z Zakonem Krzyżackim czy barbarzyńskiego wyrzynania się z Ukraińcami. Ogólnie jednak stwierdzić należy, że Kościół ucywilizował Polskę podobnie jak naszych sąsiadów. Chociaż z sąsiadami też różnie bywało.
Polska była znana jako kraj bez stosów. Jest to jakiś powód do chluby jednak przykre jest, że ostatni proces o czary zakończony spaleniem na stosie miał miejsce na ziemiach polskich ale już pod panowaniem pruskim. Ostatnią osobą w Europie straconą na stosie była Barbara Zdunk (Sdunk) zm. 21 sierpnia 1811 r. Ta pięćdziesięciodwuletnia biedaczka, nieszczęśliwie zakochana w dwudziestodwuletnim parobku Jakobie Austerze, została oskarżona o wzniecenie z zemsty pożaru, który wybuchł w Reszlu w nocy z 16 na 17 września 1807 roku. Oskarżono ją o wywołanie pożarów za pomocą czarów i sąd miejski skazał ją na śmierć na stosie. Oskarżenia i skazanie Zdunk wywołało wiele kontrowersji – wiele wskazuje na to, że Zdunk była upośledzona umysłowo, a w rzeczywistości Reszel podpalili polscy żołnierze armii napoleońskiej. Jej sprawa przeszła przez wszystkie instancje sądownictwa pruskiego, aż do króla Fryderyka Wilhelma III Pruskiego, który ostatecznie wyrok zatwierdził. 21 sierpnia 1811 Zdunk została spalona na ostatnim w Europie stosie. Co ciekawe, według ówczesnego pruskiego kodeksu karnego, czarnoksięstwo nie było karalne. Podważa to trochę opinię o pruskim państwie prawa.
Mogłoby się wydawać, że zlikwidowano wszystkie przeżytki pogaństwa ale to złudzenie bo nawet i dzisiaj można ich sporo wymienić. Żeby daleko nie szukać, na Podhalu np. zakaz siadania na nieogrzmionej ziemi, sypanie mąki, kiedy wieje halny, co można było zobaczyć jeszcze kilka lat temu. Podłaźniczki czyli boginki piorące nad rzeką to widziała jeszcze prababcia znajomego z forum historyków.
W Polsce AD 2016 ostatnią ostoją pogaństwa jest prasa kobieca. W tych opasłych, kolorowych magazynach przeznaczonych dla nowoczesnych, wyzwolonych kobiet, odrzucających wszelkie przeżytki przeszłości, pełno jest horoskopów. A podobno preferowany jest tam naukowy punkt widzenia…
Adam Kowalczyk
Skomentuj
Komentuj jako gość