Czy dostojna fasada Domu Polskiego, siedziby OBN-u, jest świątynią nauki, czy parawanem do robienia prywatnych interesów i przechowalnią dla pracowników nauki, którzy pozorują działalność naukową? Czy dyrektor tego instytutu badawczego, prof. Stanisław Achremczyk, który sprawuje tę funkcję od 1990 roku, wygrał w 2012 roku konkurs na to stanowisko zgodnie z prawem? Czy zgodnie z prawem pracuje na dwóch etatach? (Na zdjęciu 1 strona "Gazety Olsztyńskiej" z 17 lipca z artykułem Ewy Mazgal broniącym dyr. Achremczyka, wyprzedzającym tekst w "Debacie").
Takie pytania się mnożą po lekturze wielu pism wysyłanych od 2012 roku przez dwie już byłe pracownice OBN, starszą kustosz mgr Jolantę Bierulę i dr hab. Bożenę Domagałę, do organów zwierzchnich nad instytutami: ministerstwa nauki – które bada poziom naukowy placówki i na tej podstawie przyznaje dotacje na działalność; ministerstwa kultury – które sprawuje bezpośredni nadzór i rozlicza z przyznanych dotacji. W pismach tych pracownice stawiają dyrektorowi Achremczykowi bardzo poważne zarzuty.
Pracownice kierowały też zawiadomienia do Komisji ds. Etyki w Nauce, do przewodniczącego prof. Zbigniewa Puchajdy i wiceprzewodniczącego Rady Naukowej OBN, prof. Grzegorza Białuńskiego, do przewodniczącego Sejmiku, wiceministra kultury (a więc organu nadzoru nad OBN) Piotra Żuchowskiego z PSL, do NIK-u, Państwowej Inspekcji Pracy, do prokuratury. Ich pisma nie wywołały żadnej reakcji. Jedynie prokuratura rejonowa w Olsztynie potwierdziła, iż miało miejsce fałszowanie regulaminów wynagrodzeń oraz protokołów z posiedzenia Rady Naukowej OBN, ale wobec niewykrycia sprawców oraz „braku znamion przestępstwa", sprawę umorzono. (Jolanta Bierula zaskarżyła to umorzenie).
Jubileusz 50-lecia OBN, początek końca?
Właśnie 2013 rok, rok jubileuszu, 50 lat istnienia OBN, stał się punktem zwrotnym w historii OBN i to z wielu powodów. Tego roku zmarł jeden z twórców OBN-u, długoletni przewodniczący Rady Naukowej tego instytutu, wybitny historyk, prof. Wojciech Wrzesiński, a jego miejsce zajął Zbigniew Puchajda - emerytowany profesor, specjalista z Katedry Hodowli Bydła i Oceny Mleka na Wydziale Bioinżynierii Zwierząt Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, były urzędnik urzędu marszałkowskiego z ramienia SLD. Zdaniem Bieruli i Domagały, jego powołanie nie było zgodne ze statutem OBN i Ustawą o Instytutach Badawczych, gdyż Art. 30, ust. 4, stanowi, że osoby spoza Instytutu muszą wyróżniać się wiedzą i praktycznym dorobkiem w sferze objętej działalnością Instytutu. Sferą działalności Instytutu są nauki humanistyczne. Ponadto zarzucają nowemu przewodniczącemu, iż nie czuwa nad zachowaniem naukowych standardów w Ośrodku, które uległy „drastycznemu obniżeniu".
Tego też roku ministerstwo nauki obniżyło rangę naukową Ośrodka z kategorii A – poziom bardzo dobry (najwyższy jest A+ - placówka wiodąca) do kategorii B - poziom zadowalający z rekomendacją wzmocnienia działalności naukowej, badawczo-rozwojowej. Pociągnęło to za sobą obcięcie dotacji z ministerstwa nauki, jak podaje dyrektor Achremczyk – o 40% z poziomu 600 tysięcy do 350 tysięcy złotych.
Kolejna wyrwa w budżecie OBN powstała z powodu rezygnacji przez delegaturę IPN w 2013 roku z dalszej dzierżawy II piętra Domu Polskiego. To wówczas po raz pierwszy dotarł do redakcji „Debaty" niepokojący sygnał, iż OBN ma problemy. Pracownice biblioteki obawiały się zwolnień i poprosiły o zapytanie dyrektora, czy rzeczywiście będą redukcje zatrudnienia. Dyrektor wówczas mnie uspokoił, że wkrótce znajdzie innego dzierżawcę, i żebym nie słuchał plotek. Dyrektor jednak ukrył przede mną prawdę, wkrótce zaczęły się zwolnienia, głównie kosztem biblioteki naukowej, a zatrudnienie ze stanu 25 pracowników w 2010 roku skurczyło się obecnie do 12 etatów (w tym 7 pracowników naukowych i dwie księgowe!).
Kto winien?
Dyrektor Achremczyk w rozmowie ze mną, nomen omen następnego dnia po „czarnym marszu" humanistów (10 czerwca), za ten stan rzeczy wini resort nauki, który wprowadził parametryczną ocenę jednostek naukowych i przyznawanie im kategorii naukowych.
- Humanistyka bez dotacji statutowej nie utrzyma się – mówi prof. Achremczyk. - Dotacja statutowa, to nie tylko badania, ale i utrzymanie instytucji. Natomiast z grantów humanistyka nie wyżyje. Granty nie zapewniają działalności statutowej na dobrym poziomie, mogą tylko zwiększyć zakres badań naukowych, trafiać do najlepszych, taki jest sens grantów.
Innego zdania jest dr hab. Bożena Domagała, która obarcza odpowiedzialnością za drastyczne obcięcie dotacji dla OBN dyrektora. - Naukowcy muszą zdobywać granty na badania i publikować artykuły, bo tylko za to są punkty, za którymi idzie dotacja. W nauce obowiązuje zasada: „publikuj albo giń!" – tłumaczy mi dr hab. Domagała. - Tymczasem OBN od kilku lat przestał realizować swój statutowy cel, zaniechał prowadzenia badań naukowych, nie uzyskał żadnego grantu i nie miał znaczących publikacji, więc z czego miały się brać punkty?
W piśmie do ministra kultury z 23 lutego 2014 roku dr hab. Bożena Domagała napisała m.in.: „Prof. Stanisław Achremczyk wbrew statutowi OBN zaniechał prowadzenia rzetelnych badań naukowych, skupiając się na działaniach popularyzatorskich i komercyjnych (...). Nie prowadzi nadzoru nad jakością i rzetelnością pracy. To spowodowało obniżenie rangi instytutu z kategorii A do B, co oznacza okrojenie finansów".
Dom Polski w Olsztynie, siedziba OBN, fot. Wikipedia
Konkurs na dyrektora, komisja zamyka oczy
Pierwsze wystąpienie do ministra kultury dr. hab. Bożeny Domagały miało miejsce już w 2013 roku, po konkursie na dyrektora OBN. Pani Domagała była członkiem komisji konkursowej, która we wrześniu 2012 roku wyłoniła prof. Achremczyka na dyrektora OBN. Był to pierwszy konkurs w historii OBN, wcześniej prof. Achremczyk sprawował tę funkcję z mianowania. Pierwszy raz, w 1990 roku, z namaszczenia ustępującego dyrektora dr. Edmunda Wojnowskiego, byłego I sekretarza KW PZPR.
Dzisiaj z powodu tego konkursu dr hab. Domagała bije się w piersi i mówi „mea culpa". Najpierw, w kwietniu 2012 roku wpłynęła na konkurs tylko kandydatura prof. Achremczyka, więc go unieważniono. Jednak wcześniej dr Domagała zwróciła uwagę przewodniczącemu Rady Naukowej prof. Zbigniewowi Puchajdzie, iż Rada do warunków konkursu dopisała – niezgodnie z Ustawą o instytutach naukowych – znajomość języka rosyjskiego. Tymczasem art. 24 ust. 6 tej ustawy stanowi jednoznacznie, iż „dyrektorem może być osoba, która posiada znajomość języka angielskiego, niemieckiego lub francuskiego". Prof. Puchajda usunął ten dopisek z warunków II konkursu. Ani prof. Achremczyk, ani jego konkurent nie złożyli żadnego dokumentu potwierdzającego znajomość języka obcego. - Zwrócił na to uwagę historyk z resortu nauki, prof. dr hab. Władysław Mędrzecki, ale zgasił go prawnik z resortu nauki, Stanisław Sadowski – relacjonuje posiedzenie komisji dr hab. Domagała. - Powiedział: „dajmy spokój, bo nigdy tego konkursu nie rozstrzygniemy". Milcząco zgodzili się pozostali członkowie komisji, prof. Zoja Jaroszewicz-Pieresławcew – reprezentowała resort kultury i mgr Tadeusz Baryła z OBN. - Ja też przymknęłam na to oko – przyznaje Bożena Domagała, - bo nie było w kim wybierać, sensowna kandydatka z Gdańska wycofała się i bałam się, że jak nie wybierzemy prof. Achremczyka, to resort kultury będzie miał pretekst, by zlikwidować OBN. Dzisiaj wiem, że popełniłam błąd.
Czy dyrektor ma zgodę na drugi etat?
Jednak nie w sprawie konkursu Bożena Domagała zaalarmowała resort kultury. Otóż zgodnie z Ustawą o instytutach badawczych, naukowiec może mieć tylko jedno podstawowe miejsce pracy. Dlatego w 2013 roku trzech pracowników naukowych, dla których etat w OBN był drugim etatem, zrezygnowali z niego na rzecz zachowania etatu na UWM. Tak uczynił dr hab. Grzegorz Jasiński, dr hab. Grzegorz Białuński, a dr. hab. Bożena Domagała wzięła urlop bezpłatny. Ku ich zaskoczeniu dyrektor OBN nie zrezygnował z etatu na UWM! Bożena Domagała najpierw wystąpiła o ekspertyzę prawną do Rady Głównej Instytutów Badawczych, a gdy uzyskała potwierdzenie, iż dyrektor instytutu może mieć tylko jedno podstawowe miejsce pracy, a właściwy minister może dać zgodę na drugi etat tylko w wyjątkowej sytuacji - zapytała w piśmie do ministra kultury, czy dyrektor Achremczyk ma na to jego zgodę?
Kwestia ta była istotna z kilku powodów. Podstawowy – aby uratować OBN przed likwidacją konieczne było zaangażowanie się dyrektora w kierowanie instytutem, mobilizowanie pracowników do zdobywania grantów, prowadzenia badań naukowych i publikowania. Tymczasem dr hab. Domagała zauważyła, że dyrektor w OBN stał się gościem. - A podczas konkursu na dyrektora obiecywał podniesienie rangi instytutu, uzyskanie praw do nadawania doktoratów – mówi dr hab. Domagała. Ponadto pieniądze szły za naukowcem do podstawowego miejsca pracy, czyli w przypadku prof. Achremczyka do UWM. Oznacza to, że na pensję dyrektora w OBN musieli się składać inni pracownicy. Punkty za publikacje naukowe też idą na konto uczelni, która jest podstawowym miejscem pracy naukowca. Toteż poprzez zachowanie etatu na UWM prof. Achremczyk tylko pogłębiał kryzys finansowy OBN.
Jedynym remedium na „uzdrowienie finansów OBN", jakie zastosował dyrektor, to oszczędności kosztem biblioteki naukowej zaliczonej do Narodowego Zasobu Bibliotecznego, przekształcenie jej z otwartej – w bibliotekę zakładową i zwolnienie 3 pracownic. „Obawiam się, że takie działania doprowadzą do likwidacji biblioteki i rozproszenia niezwykle cennych zbiorów" - napisała dr hab. Domagała do ministra kultury. A OBN bez biblioteki – cennego warsztatu pracy dla naukowców - traci rację bytu. W swoim piśmie wskazała też na inne aspekty degrengolady instytutu badawczego: pozbywanie się z Ośrodka zdolnych, młodych naukowców, jak dr. Tomasza Chrzanowskiego, w momencie, gdy wystąpił o sfinansowanie mu habilitacji. Zwolniony tydzień po posiedzeniu Rady Naukowej, na której zdecydowano jednogłośnie o przedłużeniu mu zatrudnienia. Tak to przeżył, że mając praktycznie zrobioną habilitację, odszedł z nauki. - Miałem zupełnie inne wyobrażenie tego, czym jest nauka – powiedział mi. - Jednak, to co zobaczyłem i przeżyłem w OBN skutecznie odstręczyło mnie od świata nauki.
W jego miejsce dyrektor Achremczyk zatrudnił, jako młodego naukowca, na etat asystenta 59-letniego mgr. Tadeusza Baryłę, który był już raz zatrudniony w OBN od 1978 roku jako asystent, jednak do dzisiaj nie zrobił doktoratu. W tymże 2013 roku dyrektor powołał w OBN Pracownię Kopernikańską. Kierownikiem została dr Danuta Bogdan, która od 1990 roku miała 8 lat na napisanie habilitacji. Nie napisała jej do dzisiaj mimo licznych stypendiów zagranicznych.
„Takie działania kadrowe nie wynikają ze strategii naukowego rozwoju Ośrodka, lecz z dążenia, by zapewnić źródła finansowania etatu dyrektora i bezpieczeństwo socjalne tych pracowników, którzy spokojnie chcą doczekać w OBN emerytury". - Czyżby bierne przyglądanie się przez organ nadzoru na tego typu praktyki, niereagowanie na pisma pracowników oznaczało, iż OBN został skazany na likwidację – pytała ministra kultury oraz ministra nauki dr hab. Domagała. - Pytanie to jest dla mnie tym bardziej ważne w sytuacji, gdy stan humanistyki na UWM, ze względu na dramatyczny spadek liczby studentów, budzi niepokój i wielu wybitnych, młodych, zainteresowanych nauką historyków bezskutecznie szuka pracy w zawodzie. OBN stwarzał im warunki naukowego rozwoju i w miarę szybkiego uzyskiwania stopni naukowych. Poza tym w Olsztynie OBN jest jedną z niewielu placówek podtrzymujących życie naukowe i kulturalne. Może jednak zasługuje na to, by utrzymać go przy życiu, ale by tak się stało musi się zmienić strategia jego zarządzania".
Wobec braku odpowiedzi z ministerstwa kultury, dr hab. Domagała na zebraniu pracowników OBN, 5 listopada 2013 roku, publicznie zapytała dyrektora Achremczyka: „Czy ma pan zgodę ministra na etat na UWM?" Dyrektor miał oświadczyć, że taką zgodę ma od ministra Bogdana Zdrojewskiego, ale odmówił jej okazania, zapewniając, że „wszystko w papierach ma w porządku". - Uwierzyłam mu wówczas, bo byłam przekonana, że człowiek z tytułem profesora nie może publicznie kłamać i to w tak ważnej sprawie – tłumaczy mi dzisiaj dr hab. Domagała.
Dopiero 11 lutego 2014 roku otrzymała odpowiedź od Jacka Millera, dyrektora Departamentu Dziedzictwa Kulturowego, w której czytamy: „Brak dotychczasowej reakcji ze strony MKiDN powodowany był wyłącznie prowadzonym obecnie w Ministerstwie postępowaniem, mającym na celu wyjaśnienie wszystkich wątpliwości przedstawionych w piśmie (...). Dotyczy to w szczególności sprawy zatrudnienia Dyr. S. Achremczyka na UWM".
Jednak resort kultury do dzisiaj tej sprawy nie wyjaśnił, jak i pozostałych zarzutów stawianych dyrektorowi Achremczykowi. Minister kultury nie odpowiedziała także na moje pytania w tej sprawie, wysłane na początku czerwca 2015 roku. Wobec tego poprosiłem dyrektora Achremczyka o ksero zgody ministra na jego etat na UWM. Prof. Achremczyk zadeklarował, że takie ksero otrzymam, jednak gdy zgłosiłem się do sekretarki, jedynie okazała mi do przeczytania pismo z 7 lipca 2014 roku, podpisane przez tego samego dyrektora Jacka Millera, iż „pani minister pozytywnie ustosunkowała się do pana wystąpienia". - Urzędowa zgoda wymaga oficjalnej decyzji ministra i jego podpisu – skomentowała to pismo dr hab. Domagała. - A nie odpowiedzi na pismo do ministra podległego urzędnika.
W rozmowie ze mną prof. Achremczyk stwierdził, iż w związku ze złą sytuacją finansową OBN od marca 2015 roku zawiesił pobieranie pensji dyrektora. Co do punktacji, to prof. Achremczyk oświadczył mi, iż jego dorobek naukowy afiliowany jest dla OBN. - Rocznie publikuję około 10 artykułów naukowych, więc mogę podzielić się dorobkiem i z Instytutem Historii UWM, i z OBN-em.
Dociekania dr hab. Domagały skończyły się dla niej zwolnieniem dyscyplinarnym w czerwcu 2014 roku, „za podważanie autorytetu pracodawcy oraz pracowników w pismach kierowanych do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego". Złożyła odwołanie do sądu pracy. W pozwie napisała: „W pismach do ministra nie podważałam autorytetu zarządzającego OBN, a jego kompetencje i zaangażowanie jako menadżera. Nie krytykowałam osiągnięć naukowych dyrektora OBN, które są bezsporne. Przyczyną mojego niepokoju i krytyki zarazem były te działania zarządzającego, które w mojej ocenie zmieniają zasadniczo misję Ośrodka. Z instytutu naukowego, którego zadaniem powinno być podejmowanie poważnych tematów badawczych i dbanie o rozwój naukowy pracowników, w placówkę, która stawia sobie za cel popularyzację nauki i prace zlecone na potrzeby instytucji samorządowych (w tym szczególnie urzędu marszałkowskiego). Takie działania przynoszą dochody Ośrodkowi, ale kosztem jego zasadniczej misji rozwijania nauki, co już przyniosło wymierne szkody w postaci obniżenia rangi Ośrodka z kat. A do B".
Dyrektor, po otrzymaniu pozwu, natychmiast wycofał dyscyplinarkę i rozwiązał umowę w trybie zwykłym. Dzisiaj dr hab. Bożena Domagała pracuje na UWM.
Konkurs na „młodego naukowca" wygrywa 59-letni magister
Dyrektor Achremczyk pozbył się także, w maju 2015 roku, starszego kustosza mgr Jolanty Bieruli, historyka ze specjalizacją archiwistyczną, która zaczęła pracę w OBN w 1982 roku i praktycznie stworzyła w Ośrodku Dział Zbiorów Specjalnych, ceniony wśród naukowców w kraju i zagranicą (od 1993 roku skorzystało z nich 8 tysięcy osób). Dyrektor wręczył Bieruli wypowiedzenie, tego samego dnia polecił zamknąć Zbiory Specjalne i zabronił jej do nich wstępu, mimo że jest w trakcie opracowywania ważnych materiałów dotyczących martyrologii ludności polskiej na Kresach Wschodnich.
Pozbył się jej z tego samego powodu, co dr hab. Domagały - z powodu jej skarg na dyrektora, pisanych do wszystkich możliwych instytucji, a ostatnio także zawiadomienia prokuratury. - Jeśli przez 2 lata ktoś źle się wyrażał o OBN i dyrektorze, ktoś pisał listy do różnych instytucji, ktoś ściągał nieustanne kontrole, także z ministerstwa, które niczego nie wykazały, to jest nielojalny wobec instytucji, w której pracuje i wobec przełożonego, któremu podlega – tłumaczy mi powody jej zwolnienia dyrektor Achremczyk. - Żaden pracodawca nie utrzymywałby takiego pracownika, pan dobrze wie na własnym przykładzie. Pan wie, jak utrudniało to zdobywanie środków na OBN? Gdzie nie poszedłem, to musiałem się tłumaczyć. Nie jestem człowiekiem złośliwym, znosiłem wszystko cierpliwie, chcąc tę panią doprowadzić do czasu uzyskania świadczeń emerytalnych, gdy je nabyła, dostała wypowiedzenie.
- Miałam do profesora Achremczyka, jako kolegi i naukowca zaufanie – opowiada Jolanta Bierula. Wierzyłam w to, że ma na uwadze dobro firmy w trudnych czasach, ale sposób przeprowadzania konkursów na młodych pracowników naukowych w 2013 roku wzbudził moje zdziwienie i niepokój . – Prof. Achremczyk wytworzył taką opinię o sobie, że bez niego OBN upadnie i „wszyscy pójdą na zieloną trawkę". „Macie u mnie jak u Pana Boga za piecem" - powtarzał. Rzeczywiście, związany z OBN od 1978 roku, od 1990 roku nieprzerwanie był dyrektorem tej placówki, stał się jej ikoną. Po raz pierwszy swój pozytywny wizerunek naruszył na własne życzenie, gdy w 2009 roku został naczelnikiem delegatury IPN w Olsztynie. Po tej nominacji wybuchł skandal, gdyż media ujawniły, iż Stanisław Achremczyk był w PRL cenzorem, a ludziom pracującym w organach totalitarnego państwa z mocy ustawy nie wolno było piastować funkcji w IPN-ie. Po ujawnieniu tego faktu, po kilku dniach zrezygnował z jej pełnienia. - Ale mnie łuski spadły z oczu dopiero po tym, jak konkurs na „młodego naukowca" wygrał 59-letni mgr Tadeusz Baryła, który zaczął pracę w OBN wraz z Achremczykiem w 1978 roku. Tyle, że Achremczyk przez te lata zdobył wszystkie tytuły naukowe, a Baryła do dzisiaj nie zrobił doktoratu.
Ten konkurs był dla niej jednym wielkim skandalem. Według sprawozdania OBN za rok 2013 miały odbyć się dwa konkursy. W rzeczywistości odbyły się trzy. W dwóch pierwszych w składzie komisji konkursowej zasiadał mgr Baryła obok dr Danuty Bogdan i dr hab. Ryszarda Tomkiewicza. W I konkursie wyłoniono dr Alicję Dobrosielską, II konkurs unieważniono i nagle ogłoszono III konkurs, w którym wystartował... magister Baryła (jego miejsce w komisji zajął dr Jerzy Kiełbik) i historyk dr Robert Syrwid, a wygrał... 59-letni mgr Baryła! Jak to było możliwe? Historyk Tadeusz Baryła był już raz zatrudniony jako asystent w 1978 roku. Miał 5 lat na zrobienie doktoratu. Nie zrobił, a mimo to nie został zwolniony. Trudno nie kojarzyć tego faktu z tym, że w 1983 roku dyrektorem OBN-u został jego teść, były I sekretarz KW PZPR, Edmund Wojnowski, który przeszedł do historii powiedzeniem w Sierpniu 1980 roku, iż „prędzej mi kaktus wyrośnie na dłoni, niż w Olsztynie powstanie Solidarność". Później musiał zrezygnować z funkcji I sekretarza, po ujawnieniu przez Solidarność, iż przedsiębiorstwa państwowe na własny koszt wyremontowały mu dom po Warmiakach w Pluskach. Okazuje się, że ten parasol byłego I sekretarza w warunkach Olsztyna, to żelazny glejt.
Dyrektor Achremczyk zaprzecza, iż konkurs był ustawiony. - Tam był warunek: znajomość obwodu kaliningradzkiego i języka rosyjskiego – twierdzi dyr. Achremczyk. Tego warunku dr Syrwid nie spełniał.
Jednak Jolanta Bierula, która była sekretarzem Rady Naukowej i protokołowała jej posiedzenia, twierdzi, że takiego warunku Rada kandydatom nie stawiała. Konkurs został ogłoszony dla młodych naukowców, którzy nie ukończyli 35 lat i dotyczył obszaru historii Prus Wschodnich XIX i XX wieku. - Ktoś zmienił zakres konkursu – tłumaczy Bierula - i dopisał „obwód kaliningradzki". I pyta: jakim dorobkiem naukowym wylegitymował się mgr Baryła, czy ma poświadczenie znajomości języka rosyjskiego?
W rozmowie ze mną mgr Tadeusz Baryła, jako swój dorobek wymienił wydanie dwóch książek, ale nie są to prace naukowe, a zbiór dokumentów z kwerendy w archiwach: „Warmiacy i Mazurzy w PRL. 1945" (z błędem w tytule, gdyż PRL była od 1952 r.) oraz „Okręg mazurski w raportach Prawina. Wybór dokumentów 1945".
„Pozytywna ocena, z wieloma zastrzeżeniami"
Ten konkurs sprawił, iż Jolanta Bierula nabrała podejrzeń co do uczciwości dyrektora. Dlatego, jako jedyna z Rady Naukowej OBN, przejrzała wyniki audytu, który był w księgowości OBN, do czego zresztą dyrektor zachęcał. Mimo, że protokół był lakoniczny, to zawierał zastrzeżenia, które wprawiły ją w osłupienie. Dlatego zwróciła się do dyrektora Achremczyka, w ramach Ustawy o dostępie do informacji publicznej o dostęp do całości materiałów z audytu, ale dyrektor odmówił. Po lekturze dostępnego protokołu wysłała pismo do ministra kultury, w którym zawarła szereg pytań. Zapytała, na jakiej podstawie komisja audytu dokonała oceny organizacji pracy, skoro w protokole napisano, że „w OBN nie wprowadzono regulaminu organizacyjnego". W audycie nie uwzględniono też podstawowego dokumentu, jakim jest Regulamin pracy, a jest on łamany. Np. czas uzyskiwania stopni naukowych, w niektórych przypadkach przekroczony o kilkanaście lat, co ma wpływ na sytuację OBN, a w sprawozdaniach przez lata podawano nieprawdę. W niektórych przypadkach, marnując przez lata pieniądze publiczne. Np. na stypendia zagraniczne, z których nie było żadnych efektów pracy.
Szczególnie zszokowały ją zawarte w audycie uwagi na temat finansów OBN. Pani Bierula w 2012 roku zwracała się w sprawie swojego wynagrodzenia do dyrektora, ponieważ od lat nie mogła dowiedzieć się według jakich kryteriów ustalono jej wynagrodzenie na poziomie 1860 złotych netto. Merytorycznej odpowiedzi nigdy nie otrzymała. W 2008 i 2009 roku dyrektor odebrał pracownikom tzw. 13 pensje. W 2013 roku zwolnił 2 bibliotekarki, ponieważ odważyły się upomnieć o zaległe „trzynastki" w sądzie pracy. Oficjalnie zwolnione z powodu „restrukturyzacji". I tak w bibliotece naukowej, gdzie pracowało 8 osób, została jedna. Te oszczędności „na bibliotece" wydały się podejrzane, gdy z protokołu audytu dowiedziała się, iż w latach 2010-2012 OBN otrzymywał pełną dotację! I tak: w 2010 roku dotacja wyniosła 832 tysięcy złotych plus dochody własne 520 tysięcy złotych – z tego wynagrodzenia stanowiły 75% ogółu kosztów. W 2011 roku dotacja wyniosła 781 tysięcy złotych plus dochody własne 397 tysięcy złotych - z tego wynagrodzenia stanowiły 67,5% ogółu kosztów. W 2012 roku dotacja wyniosła 816 tysięcy złotych plus dochody własne 417 tysięcy złotych, z tego wynagrodzenia stanowiły 79% ogółu kosztów.
Okazało się jednak, że w OBN są równi i równiejsi. Czterem pracownikom wypłacano dodatek funkcyjny w wyższej wysokości niż kwoty określone w tabeli stawek dodatku funkcyjnego, stanowiącej załącznik do regulaminu wynagradzania obowiązującego w OBN. Kto otrzymuje dodatek funkcyjny? W tym wypadku zachodzi podejrzenie (potwierdzone później w prokuraturze) o popełnieniu przestępstwa przeciwko wiarygodności dokumentów, ponieważ są dwa regulaminy obowiązujące od 1 II 2003 r., a znacznie się różniące. Np. w jednym dyrektorowi określono pensje w widełkach: od 3250 do 4590 złotych, a w drugim od 3500 do 7.200 złotych!
Dwie księgowe (po co w OBN dwie księgowe, w firmie, która zatrudnia 8 osób na pełnych etatach!) regularnie otrzymują premie, mimo że w ramach szukania oszczędności odebrano pracownikom „trzynastki", zwolniono 3 bibliotekarki i zaprzestano naliczać od 1 stycznia 2013 roku zakładowy fundusz świadczeń socjalnych.
Audyt pokazał, że w większości rachunków do umów o dzieło brak było potwierdzeń wykonania dzieła. A wypłacono w sumie 210 515 złotych. Komisji audytu nie zdziwiło, że bibliotekarz mgr Tadeusz Baryła osiągnął dochody w 2012 roku wyższe niż dyrektor OBN. W ogóle audyt nie kontrolował biblioteki, a tu było szereg nieprawidłowości. Tadeusz Baryła zajmował się w latach 1994-2008 komputeryzacją zbiorów bibliotecznych, z czego się nie wywiązał! A OBN poniósł koszty, zakupił sprzęt i najdroższy wówczas program Horizon, za który przez 10 lat płacił abonament - w sumie ponad 66 tysięcy złotych.
Oprócz tego mgr Tadeusz Baryła przez ten czas otrzymywał dodatek 650 zł miesięcznie za wprowadzanie Horizonu, którego nie wprowadził.
Skontrum przeprowadzone w 2013 roku wykazało znaczne braki w Narodowym Zasobie Bibliotecznym, świadczące, że w OBN działał złodziej, tzw. wewnętrzny, bo dostęp do magazynu mieli tylko pracownicy biblioteki i dyżurujący naukowcy. Dyrektor OBN informowany był kilkakrotnie, nie wykazał jednak zainteresowania tak ważną sprawą.
Następne pytanie, które pozostaje bez odpowiedzi: Co było przyczyną straty finansowej za rok 2011 w wysokości 256 476,30 zł? Komisja audytowa tego nie wyjaśniła. Czy ta strata ma związek z wydaniem przez dyrektora Achremczyka książki popularno-naukowej, dwutomowej „Historii Warmii i Mazur" (ukazała się w 2011 roku). - Wskazuje na to wypowiedź prof. Wojciecha Wrzesińskiego z 2 marca 2011 roku na posiedzeniu Rady Naukowej, w którym uczestniczyłam, jako jej członek – relacjonuje dr Domagała. - Prof. Wrzesiński zarzucił dyrektorowi Achremczykowi, że nie otrzymał honorarium za swoją publikację naukową o Prusach Wschodnich, ponieważ dyrektor wydał swoją książkę za pieniądze OBN.
Stanisław Achremczyk w rozmowie ze mną stanowczo zaprzecza. - To są oszczerstwa, które mogą trafić do sądu – mówi. - Na wydanie książki dostałem środki z resortu nauki, z UWM i z urzędu marszałkowskiego, zrzekłem się honorarium, a ze sprzedaży tej książki na konto OBN wpłynęło 100 tysięcy złotych i dzięki temu mieliśmy środki na utrzymanie instytutu. Ja nie kłamię. „Historię Warmii" nie ja wydałem, a prywatne wydawnictwo Littera.
Można mieć nadzieję, że w II półroczu 2015 r. zostanie przeprowadzona kontrola w OBN, o co zwróciła się Prokuratura Olsztyn-Południe do ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego. Będzie także przeprowadzona kontrola w odpowiedzi na skargę z 227 kpa w sprawie niedopełniania obowiązków przez dyrektora Stanisława Achremczyka, a złożoną przez Jolantę Bierulę (sekretarza Rady Naukowej OBN w latach 2009-2013). Do sprawy powinna też wrócić Komisja ds. Etyki w Nauce, alarmowana w październiku 2014 r.
Adam Socha
PS. Tekst ukazał się w licowym numerze „Debaty". W sierpniowym numerze ukaże się wywiad z dyrektorem Stanisławem Achremczykiem (dyrektor odmówił jego autoryzacji), a we wrześniowym o ekspertach Centrum Badań Wschodnich OBN.
LIST DR DANUTY BOGDAN
Ratujmy OBN zamiast niszczyć – w związku z artykułem Pana Redaktora Adama Sochy „Po co istnieje OBN...?".
Po przeczytaniu artykułu Pana Adama Sochy związanego z działalnością OBN-u, w którym opublikowane zostały informacje jednostronnie naświetlające działalność tej instytucji i jej pracowników, chciałabym ustosunkować się do kilku kwestii poruszonych we wspomnianym tekście.
Ośrodek Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzńskiego to ważna placówka powstała w kilka lat po przełomie 1956 r., dzięki której Olsztyn, obok Torunia, potem Gdańska, stał się ważnym ośrodkiem badań historycznych nad przeszłością Warmii i Mazur, a także całego Pomorza. W chwili obecnej w trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się polska humanistyka, kryzys nie ominął także OBN-u. Drastyczne obcięcie funduszy ministerialnych, a także odejście z OBN-u kilku samodzielnych profesorów na UWM i konieczność pokoleniowej zmiany warty powoduje, że instytuacja nasza walczy o przetrwanie, aby odnaleźć się w nowej formule przy wsparciu miejscowego samorządu. Należy tu docenić kolejne inicjatywy podejmowane przez dyrektora OBN-u, prof. Stanisława Achremczyka, który uparcie negocjuje z władzami miasta i regionu jak najlepsze warunki kontynuowania działalności tej placówki naukowej i jej biblioteki. Nikt z obecnych pracowników nie ma zastrzeżeń do ogólnego kierunku badań Ośrodka, które koncentrują się nie tylko na historii szeroko pojętego obszaru pruskiego, ale także w ramach Centrum Studiów Wschodnich na Obwodzie Kalinigradzkim. Jest to konsekwentna kontunuacja linii programowej przyjętej przed półwieczem, choć przy okazji konkursów na dyrektora pojawiały się „nowatorskie" pomysły, żeby w ramach OBN-u pozyskiwać fundusze na prowadzenie np. gender studies.
Kwestii finansowania Ośrodka nie rozwiążą granty, których większość przyznawana jest obecnie dyscyplinom związanym z naukami technicznymi i ścisłymi, a ich uzyskanie przez humanistów jest prawdziwą loterią. W realizacji projektów badawczych i edukacyjnych możemy co prawda liczyć na udział w konkursach organizowanych przez jednostki samorządowe, jednak są to małe dotacje, które umożliwiają realizację tylko części zamierzeń.
Kwestia oceny naukowej pracowników OBN-u przytoczona przez autora artykułu wymaga uzupełnienia i wyjaśnienia. Nieprawdą jest, że w OBN-ie pracownicy zaniedbują badania naukowe. Wszyscy mają swój zakres badań i realizują konkretne tematy i to właśnie pracownicy naukowi OBN-u stanowią stały skład osobowy w pracowniach Archiwum Archidiecezji Warmińskiej (wystarczy zapytać Księdza Dyrektora prof. A. Kopiczko) i Archiwum Państwowego.
Autor artykułu zarzuca mi nominację na kierownika Pracowni Kopernikańskiej pomimo braku habilitacji i kwalifikacji do badań nad Kopernikiem, stwierdzając, że jestem autorką wyłącznie jednej recenzji związanej z postacią astronoma. Badania nad Kopernikiem to nie tylko badanie jego biografii, do której niewiele już można wnieść po Jubileuszu z 1973 roku, ale przede wszystkim środowiska, kręgu społecznego i ogólnie biorąc epoki, w której żył i działał. Moje publikacje związane z historią Warmii dotyczą też i osoby Kopernika, m. in. monografia sejmiku warmińskiego czy artykuł „Warmińska ordynacja krajowa Landesordnung z 1526 roku i kwestia udziału w jej redakcji Mikołaja Kopernika". Do popełnienia wspomnianej przez Redaktora Sochę recenzji pracy Jacka Repchecka o Koperniku też się oczywiście przyznaję.
W mojej długoletniej pracy naukowej skoncentrowałam się nie na pisaniu syntez, lecz na edycjach źródłowych z okresu XVI-XVIII wieku. Specyfikę tej pracy zrozumie tylko ten, kto sam pracuje na dawnych źródłach. Proces twórczy wymaga bowiem najpierw wyszukania dokumentu wśród setek zapisanych neografią niemiecką lub łaciną stronic, jego wnikliwego odczytania z rękopisu i rozwiązania abrewiacji, przetłumaczenia, osadzenia w realiach historycznych epoki, wreszcie ujednolicenia zapisu tekstu źródła i opatrzenia go przypisami. Opublikowane przeze mnie źródła ukazują nieznane fragmenty życia codziennego mieszkańców nowożytnej Warmii. Są to m. in: zapisy testamentowe, inwentarze zamkowe, warmińskie wilkierze miejskie i rzemieślnicze, procesy o czary, działalność bractw kurkowych, zjazdy stanów warmińskich, spisy służb zbrojnych Warmii itd. Odnaleziona w Archiwum Głównym Akt Dawnych i opublikowana przez mnie „Deklaracja podatkowa miasta Olsztyna z 1572 roku" to najwcześniejszy dokument ukazujący układ przestrzenny naszego miasta. Mój dorobek naukowy to około stu publikacji zamieszczonych w czasopismach recenzowanych i punktowanych. W świetle aktualnych przepisów mogłabym ubiegać się o stopień doktora habilitowanego za dorobek naukowy. To właśnie możliwość udokumentowania dorobku naukowego pozwoliła mi też uzyskiwać stypendia zagraniczne. Stypendiów naukowych za granicą nie przyznaje przecież dyrektor OBN-u.
W związku z tym, że równolegle z publikacjami źródłowymi od wielu lat przygotowuję rozprawę poświęconą samorządowi warmińskiemu od XVI-XVIII wieku, podsumowaniem moich badań archiwalnych będzie obszerna monografia poświęcona samorządowi warmińskiemu w czasach nowożytnych. Jednym z jej elementów są spisy urzędników warmińskich, których brak do tej pory jest wielkim utrudnieniem dla badaczy dziejów Warmii. Od początku mojej pracy w OBN-ie spisywałam urzędników miejskich i ziemskich z archiwaliów przy okazji realizowania innych tematów w archiwach polskich i niemieckich. Drugi rok jestem też kierownikiem ogólnopolskiego grantu w ramach projektu „Urzędnicy dawnych ziem Rzeczypospolitej do 1772 roku" w części dotyczącej miasta Braniewa.
Działalność Pracowni Kopernikańskiej w OBN-ie to nie tylko praca naukowa, ale oprócz prowadzenia bieżących badań, inicjowanie konferencji naukowych będących forum wymiany poglądów i prezentacji aktualnego stanu wiedzy. Od chwili powstania Pracowni w styczniu 2013 roku zorganizowałam pięć konferencji naukowych w ramach stałego cyklu spotkań Colloquia Copernicana. Odnotować trzeba, że na jednej z nich, poświęconej warmińskim ksiegozbiorom, podczas prezentacji jednego z referatów doszło do odkrycia oryginalnych not marginalnych autorstwa Kopernika w jednej z ksiąg z zasobu Biblioteki „Hosianum" w Olsztynie. W jubileuszowym roku 2013 to Pracownia Kopernikańska zorganizowała przy współpracy z olsztyńskim Planetarium dwudniową ogólnopolską konferencję „Kopernik 1473-1543-2013", na której obecni byli czołowi kopernikolodzy z Krakowa, Warszawy, Torunia i Olsztyna. Pokłosiem konferencji jest ponad dwadzieścia artykułów poświęconych Kopernikowi, co umożliwiło wznowienie działu Copernicana w wydawanych przez OBN „Komunikatach Mazursko-Warmińskich". Rolą Pracowni jest też prezentacja najnowszych wyników badań dotyczących osoby Kopernika. Właśnie 16 czerwca br. odbyła się kolejna konferencja „Kopernik w świetle najnowszych badań", na której m. in. zostały zaprezentowane przez prof. Krzysztofa Mikulskiego z Pracowni Kopernikańskiej na UMK w Toruniu najnowsze ustalenia genealogiczne dotyczące rodziny astronoma. Na początek przyszłego roku planowane jest kolejne spotkanie naukowe wywołane ostrą polemiką historyków, genetyków, antropologów i fizyków co do autentyczności ponownego pochówku Kopernika.
Aktualnie dzięki uzyskaniu wsparcia finansowego Miejskiego Konserwatora Zabytków w ramach Pracowni Kopernikańskiej pod moją redakcją naukową przygotowywana jest edycja źródłowa „Olsztyn w dokumentach od średniowiecza do czasów współczesnych". Nie wspominam już o działalności popularyzatarskiej, warsztatach z młodzieżą i małych konferencjach lokalnych organizowanych przez Pracownię.
Chciałabym podkreślić, że moja nominacja na kierownika Pracowni Kopernikańskiej nie wiąże się z żadną gratyfikacją finansową i jest dla mnie tylko dodatkowym obszarem zadań naukowych, administracyjnych i organizacyjnych.
Nie od dziś wiadomo, że „Zgoda buduje, niezgoda rujnuje". Zarzuty stawiane OBN-owi, jego dyrektorowi i innym pracownikom (m. in. wydawcy tak potrzebnych do bieżących analiz politologicznych „Biuletynów Kalinigradzkich" – mgr. Tadeuszowi Baryle) są krzywdzące, obliczone na wywołanie sensacji i podważenie autorytetu tej zasłużonej instytucji w środowisku naukowym. Za kuriozalne należy uznać insynuacje, jakoby OBN był kontynuatorem dorobku PRL-u. Fakt sprawowania w latach osiemdziesiątych przez kilka lat funkcji dyrektora OBN-u przez doc. dra Edmunda Wojnowskiego można wpisać w politykę „grubej kreski", jednak należy tu z naciskiem podkreślić, że gdyby nie jego osobista inicjatywa z końca lat siedemdziesiątych, to zamiast dzisiejszej zrekonstruowanej siedziby Domu Polskiego w tym miejscu z pewnością stałby wieżowiec z wielkiej płyty, taki jak przy ulicy 1 Maja naprzeciwko teatru.
Olsztyński Ośrodek Badań Naukowych zmaga się z licznymi problemami, podobnie jak Instytut Zachodni w Poznaniu i Instytut Śląski w Opolu. Działalność tych placówek naukowych przez dziesięciolecia dobrze służyła polskiej narracji historycznej w stosunku do Ziem Zachodnich i Północnych oraz polskiej racji stanu. Bez takich instytucji trudno sobie w przyszłości wyobrazić właściwą realizację polskiej polityki historycznej.
W obecnej sytuacji potrzebna jest solidarność wszystkich środowisk Olsztyna oraz regionu Warmii i Mazur w celu uratowania Ośrodka Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego. Nie sprzyja temu kreowanie ciężkiej atmosfery pełnej donosów i nieuzasadnionych oskarżeń oraz inicjowanie nieustannych urzędowych i policyjnych kontroli. Gdyby doszło do likwidacji OBN-u, to na jego miejsce nie powstałoby zupełnie nic, a budynek stałby się zapewne siedzibą kolejnego banku.
Dr Danuta Bogdan
Kierownik Pracowni Kopernikańskiej OBN
Poradnik – jak z nauki zrobić kabarecik, czyli "Co wy tam wiecie na uniwersytecie"
Skomentuj
Komentuj jako gość