Jednak prokuratura musi przeprowadzić śledztwo sprawie konkursu na prezesa spółki Olsztyński Zakład Komunalny. Umorzenie śledztwa zaskarżył do sądu odwołany przewodniczący Rady Nadzorczej tej spółki dr Henryk Baczewski. Sąd przyznał mu rację. (na zdj. przewodniczący Komisji Konkursowej, wiceprezydent Olsztyna Bogusław Szwedowicz)
Po wyroku Sądu Rejonowego w Olsztynie Prokuratura Rejonowa Olsztyn Południe w Olsztynie zawiadomiła dra Henryka Baczewskiego:
"Sekretariat Prokuratury zawiadamia Pana, że postanowieniem Prokuratora Rejonowego Olsztyn Południe w Olsztynie z dnia 4 października 2013 r wszczęte zostało śledztwo pod sygnaturą 2 Ds/1779/13 w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez członków komisji konkursowej powołanej do wyboru Prezesa Olsztyńskiego Zakładu Komunalnego Sp. z o.o. w Olsztynie w grudniu 2012 r tj. o czyn z art.231 par 1 kk".
W toku śledztwa ma zostać odtworzony zniszczony zapis cyfrowy, ma zostać odczytana data wytworzenia tego dokumentu na komputerze, na którym dokonano zniszczenia zapisu, ponownie zostanie "dopytana" sekretarka OZK pani Elżbieta Cieślewicz na okoliczność daty dostarczenia jej nakazu zniszczenia zapisu i co najważniejsze, sprawę ma zbadać organ kontrolny niezależny od ratusza i posiadający do tego stosowne prawo.
Przeprowadzona kontrola była autokontrolą, bowiem to członkowie Rady Nadzorczej, którzy zarazem byli członkami komisji konkursowej kontrolowali swoje poczynania.
Poseł PiS Jerzy Szmit podjął działania aby nadzór nad śledztwem objęła Prokuratura Generalna.
Pismo wiceprezydenta Bogusława Szwedowicza nakazujące zniszczenia zapisu. Dokument nosi datę 3 stycznia (jest to data wpłynięcia pisemnego wniosku od "Debaty" w sprawie udostępnienia dokumentacji dotyczącej "konkursu", w tym zapisu cyfrowego z posiedzenia komisji konkursowej i stąd antydatowanie, które jest bezsprzeczne (a to jest już przestępstwo przeciw dokumentom).
Prawdopodobnie pismo wiceprezydenta Szwedowicza powstało około 15 lutego 2013 r. wtedy gdy Rada Nadzorcza podjęła uchwałę o udzieleniu odpowiedzi "Debacie" i gdzie napisano, że Rada Nadzorcza nie dysponuje zapisem cyfrowym. Wtedy to ówczesny przewodniczący Rady Nadzorczej dr Henryk Baczewski zapytał sekretarkę panią Cieślewicz: co się stało z zapisem?
Odpowiedź: został zniszczony.
Pytanie: kto polecił?
Odpowiedź: Szwedowicz.
Prawdopodobnie nakazał zniszczenie i pani E. Cieślewicz odmówiła bez pisma bowiem wiedziała, że za dokumentację odpowiedzialność karną ponosi Przewodniczący Rady Nadzorczej i tylko na jego polecenie może cokolwiek z nią zrobić. Zatem wiceprezydent wydał jej polecenie pisemne.
Podczas pierwszego przesłuchiwania E. Cieślewicz w umorzonym śledztwie nie padło pytanie o datę zniszczenia, chociaż przesłuchująca wiedziała, że Henryk Baczewski neguję datę wystawienia tego pisma.
Teraz tylko należy mieć nadzieję, że nikt nagle nie ukradnie sekretarce dyktafonu i że nikt omyłkowo nie wrzucił twardego dysku z komputera do pieca w MPEC .
Adam Socha
Przeczytaj wcześniejsze teksty na ten temat:
Dlaczego prezesem OZK został Targoński
Skomentuj
Komentuj jako gość