W jakim celu Olsztyn organizuje festiwal bluesowy? To pytanie zadaję sobie od kilku dobrych lat. I czy ma jeszcze sens, gdy w ciągu pięciu minionych lat suwalski festiwal zyskał opinię największej i najważniejszej plenerowej imprezy bluesowej w Polsce i tej części Europy?
Istniejący od 1984 roku festiwal Olsztyńskie Noce Bluesowe, miał w PRL tylko dwie edycje - w 1984 i 85 roku, które stały się legendą. Na obu tych pierwszych edycjach byłem, napisałem nawet reportaż o nim, pod wrażeniem wspaniałej atmosfery, a zwłaszcza koncertu Ryszarda Riedla z Dżemem. Festiwal ściągnął wówczas do Olsztyna miłośników tego gatunku muzyki z całej Polski.
Po jego reaktywacji w 1994 roku w moim odczuciu festiwal nie odzyskał dawnego klimatu. Z rok na rok stawał się wewnętrzną imprezą muzyczną Olsztyna. Ostatecznie atmosferę festiwalu zabiło zamknięcie go w amfiteatrze i odgrodzenie od świata metalowym ogrodzeniem.
Od kilku lat odnosiłem wrażenie, że widownię ONB głównie wypełniają ratuszowi urzędnicy. W tym roku pośrednio uzyskałem potwierdzenie swojego wrażenia. Otóż przeczytałem w którejś z gazet, że dyrektor MOK Marek Marcinkowski ograniczył rozdawnictwo biletów rodzinom pracowników MOK, z powodów oszczędnościowych. Dzięki temu w tym roku widownia zmieniła się.
Jednak w moim odczuciu festiwal cierpi na ten sam syndrom co całe Olsztyńskie Lato Artystyczne. Nie przyciąga szerokich rzesz turystów z kraju, a widownia to głównie mieszkańcy Olsztyna i okolic. Czasami wręcz mam wrażenie, że jest to impreza zakładowa ratusza.
Ten mocno oficjalny, sztywny charakter ONB jeszcze utrwala konferansjer, który wygląda i zachowuje się jak urzędnik na konferencji prasowej.
Mój sąsiad, który też od początku istnienia jest wierny ONB, tym razem doszedł do takiego samego wniosku co ja: w przyszłym roku jedziemy na festiwal bluesowy do Suwałk.
Ze zdumieniem obserwowałem, jak w ciągu 5 lat Suwałki zakasowały Olsztyn. Szczęka mi zupełnie opadła, gdy w 2009 roku w Suwałkach zagrał Joe Bonamassa. Suwałki Blues Festival stały się największym świętem bluesa w Polsce. Nic dziwnego, że media zauważają suwalski festiwal i się nim zachwycają, a miasto ma doskonałą promocję.
Jak Suwałki osiągnęły ten sukces?
Chyba władze postawiły na właściwego człowieka, który miał wizję i ją wcielił w życie. Mowa o dyrektorze artystycznym suwalskiego festiwalu Bogdanie Topolskim. Topolski co roku zamienia na 4 dni całe Suwałki w miasto bluesa. Miasto żyje muzyką bluesowa 24 godziny na dobę.
-
Tutaj 24 godziny na dobę coś się dzieje i to nie jest jakieś hasło reklamowe, tylko rzeczywistość - mówił podczas 6. edycji Suwałki Blues Festival Jan Chojnacki, który prowadzi główne koncerty. - Suwałki kręcą bluesem, blues kręci Suwałkami - dodał popularyzator i miłośnik bluesa. Mimo deszczowej aury 20 tysięcy ludzi, jak co roku bawiło się przy różnych bluesowych rytmach i nie kryło zachwytów organizacją imprezy oraz jej wysokim poziomem artystycznym.
SBF dorobił się stałych fanów i bywalców, którzy podkreślają niezwykłą obecność bluesa w miejskiej przestrzeni Suwałk przez całą dobę – począwszy od śniadań bluesowych, przez koncerty na scenach ulicznych oraz główne występy plenerowe na wielkich scenach w centrum miasta, po wieczorne imprezy klubowe połączone z jam session. Festiwal to również liczne warsztaty muzyczne, wystawy fotograficzne oraz wydawnictw bluesowych i sprzętu muzycznego.
Na ONB do amfiteatru przychodzi około 1000 osób, w tym część to oficjele i urzędnicy. A po koncercie w amfiteatrze nie ma dalszego ciągu w pubach.
Nie znam budżetu ONB. Nie znalazłem go nigdzie na stronie MOK-u, a radni od lat nie mogą się doprosić wglądu w budżet Olsztyńskiego Lata Artystycznego. Natomiast władze Suwałk podają budżet festiwalu na stronie internetowej. Budżet tegorocznego festiwalu był rekordowy. Wyniósł 1.041.500 złotych. Suwałki Blues Festival 2013 otrzymał 495 tysięcy złotych dofinansowania z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Aplikacja została przygotowana przez Urząd Miejski w Suwałkach. Warto podkreślić, że przyznana kwota jest niewiele mniejsza niż ta, o którą wnioskowano, a projekt zajął czwartą pozycję na liście przyznanych grantów. - To pozwoliło na wzbogacenie oferty festiwalu - stwierdził prezydent Suwałk.
Efekty są. Piąta edycja Suwałki Blues Festival została przez czytelników kwartalnika „Twój Blues” uznana za WYDARZENIE 2012 ROKU (Olsztyńskie Noce Bluesowe zajęły 9 miejsce).
Obecnie Elbląg pokusił się o festiwal jazzowy Jazzbląg, który w tym roku będzie miał drugą edycję. Zaczęli od razu od wysokiej półki czyli od koncertu Tomasza Stańko. Niestety termin Jazzbląga i ONB w 2012 roku nałożył się i mój kuzyn, który co roku przyjeżdżał z Elbląga na ONB, w 2012 wybrał koncert Stańko. W tym roku już organizatorzy się dogadali i dzięki temu Michał Urbaniak zdoła obsłużyć i Jazzbląg, i Suwałki, i Olszyn. Jeśli elbląscy twórcy Jazzbląga będą konsekwentni, to elbląski festiwal w ciągu kilku lat wyrośnie też na wydarzenie artystyczne.
Wcześniej swoja markę wyrobiła sobie Ostróda festiwalem muzyki reggae, Węgorzewo – festiwalem rockowym i Iława – festiwalem jazzu tradycyjnego.
W Olsztynie pozaurzędowe ciekawe inicjatywy muzyczne są niszczone w zarodku. Znakomicie rozwijał się pomysł właściciela Bohema Jazz Club. Namiot rozstawiony na Targu Rybnym latem był pełen słuchaczy, którzy mogli usłyszeć ciekawe kapele jazzowe. Właściciel rozkręcał się coraz bardziej, nawet sprowadził słynną grupę Budgie. Ale jak to w Olsztynie, każdy kto wyrasta ponad poziom bruku zostanie w ten bruk wdeptany. Tutaj człowieka zniszczyła koteria restauratorów i urzędników. Urzędnicy od kultury mogli odetchnąć z ulgą, bo zniknął konkurent dla Olsztyńskiego Lata Artystycznego, który potrafił przyciągnąć publiczność dobrą muzyką, nie mając za sobą urzędu i sztabu urzędników.
Obecnie hasło zorganizowania w Olsztynie dużego festiwalu rzucił świeżo upieczony radny Mariusz Korpoliński wraz z Kamilem Musielakiem i Maciejem Rytczakiem.
W swoim manifeście w Internecie napisali:
„OLSZTYN ZASŁUGUJE NA FESTIWAL! Nasz happening OLSZTYN GARDEN FESTIVAL to wyraz rozczarowania i niedosytu. Co roku zazdrościmy dużych wydarzeń muzycznych innym miastom w kraju. Uczucie to powraca z podwójną siłą każdego lata, kiedy rusza maraton festiwalowy w Polsce. Znów kupujemy karnety na Opener, Coke, Selector, Ostróda Reggae Festival, Off, Seven, Audioriver... Znów czytamy w mediach ogólnopolskich, że wielcy artyści zagrają, ale... nie w Olsztynie. Znów zżymamy się, że stolica Warmii i Mazur zostaje na szarym końcu ważnych muzycznych wydarzeń. Pytamy: dlaczego Olsztyn, miasto z takim potencjałem, które w dużej mierze chce zarabiać na turystach, ciągnie się w festiwalowym ogonie miast polskich?”
Byłbym przyklasnął tej inicjatywie, gdyby nie nazwisko działacza PO Kamila Musielaka, który dał się poznać z tzw. akcji „pompowania kół”, a następnie z piastowania partyjnej synekury wiceprezesa w Warmińsko-Mazurskiej Strefie Ekonomicznej oraz byłego szefa promocji Macieja Rytczaka, którego największe, jak dotąd osiągnięcie promocyjne, to nałożenie beretu mordercy Che Guevary na głowę Kopernikowi. Dlatego raczej odbieram tę inicjatywę jako sposób na wyciągnięcie kasy a nie jako poważną propozycję. Ale chciałbym się mylić...
Adam Socha
zdj. Adam Socha
Im bardziej Ana Popovic krzyczała do mikrofonu i im mocniej szarpała struny gitary, tym coraz mniej było w tym bluesa.
Na każdym festiwalu jest wykonawca, który wywołuje „bluesowe rezonansowanie". (wyjątkiem był rok 2012, który odebrałem jako disco-blues). W tym roku zachwycił mnie występ Sharrie Williams z grupą The Wiseguys. Takiego głosu i takich emocji już dawno nie słyszałem w olsztyńskim amfiteatrze. Chwytała za gardło.
Sharrie Williams w duecie z trębaczem Boney Fieldsem, który ze swoim zespołem wystąpił przed jej koncertem
Sharrie śpiewa-opowiada o swoim życiu, walce z alkoholizmem, narkotykami... Jej opowieść chwytała za gardło...
Sharrie ze łzami w oczach
I wówczas stało się coś niezwykłego, wzruszeni słuchacze, jak na komende wstali, by brawami podziękować Sharrie.
A po koncercie słuchacze weszli na scenę, by wyrazić swój zachwyt
Dodam tylko, że Sławek Wierzcholski dostarczył jak zwykle największych katuszy. Gdyby ten znakomity harmonijkarz bluesowy poprzestał tylko na grze...
Skomentuj
Komentuj jako gość