Widmo monopolu
Henryk Baczewski twierdzi, że konkurs przegrał, gdyż przygotowywał OZK do startu w przetargach, by zbić cenę za odbiór odpadów. Jego zdaniem, w tej chwili OZK (koniec lutego) nie ma już szans na przygotowanie się do samodzielnego startu w tych przetargach, które muszą być ogłoszone najpóźniej w połowie kwietnia.
Rynek przejmie więc, jego zdaniem, największy przewoźnik odpadów, międzynarodowy koncern, który stanie się monopolistą, ze wszystkimi tego konsekwencjami dla portfeli mieszkańców Olsztyna. To niebezpieczeństwo dostrzegło wiele gmin, w których odbiorem odpadów zajmują się spółki komunalne. Gminy te postanowiły zbojkotować nową ustawę wprowadzającą obligatoryjność przetargów. Władze Olsztyna zdystansowały się od tego protestu, gdyż gmina nie ma takiej spółki, bowiem na początku lat 90. nomenklatura uwłaszczyła się na majątku firmy PGM, którą następnie kupił koncern niemiecki Remondis (a właściwie to koncern kupił rynek). Dlatego protestujące gminy twierdzą, że ustawę stworzono pod międzynarodowe koncerny, które stać, by w pierwszym roku wygrać przetargi dumpingując ceny (czyli dopłacając w pierwszym roku do usługi, by w kolejnych latach to sobie powetować z nawiązką).
Będziemy płacić, płacić, płacić...
Dyrektor Wydziału Środowiska Urzędu Miasta Zdzisław Zdanowski już zapowiedział, że uchwalona przez Radę Miasta stawka 14 zł od osoby za odpady zmieszane jest za mała, by pokryć koszty systemu i powinna wynosić 16 zł! Ale i ta kwota może okazać się za mała, bowiem Olsztyn jest jedynym dużym miastem powiatowym, który jest całkowicie nie przygotowany do gospodarki odpadami, nie ma własnego składowiska, którego brak jest niezwykle dotkliwy wobec dyktatu cenowego właścicieli funkcjonujących w regionie składowisk. Za taką politykę władz miasta zapłacą głównie mieszkańcy blokowisk, gdyż nikt nie będzie wstanie wyegzekwować segregacji odpadów w domach wielorodzinnych. Segregacja jest tak naprawdę wykonalna tylko w domach jednorodzinnych, gdzie istnieje możliwość skutecznej kontroli jej wykonania.
Decyzja o wystawieniu mieszkańców jak barany do strzyżenia zapadła jednak nie 28 grudnia 2012 roku - w dniu ogłoszenia wyników konkursu na prezesa OZK, a 30 kwietnia 2007 roku, a więc z chwilą wyłączenia z eksploatacji składowiska w Łęgajnach. Decyzje tę podjął tandem: prezydent Czesław Jerzy Małkowski i wiceprezydent Piotr Grzymowicz, a zagłosowała za nią Platforma Obywatelska, która i obecnie jest w koalicji z prezydentem Piotrem Grzymowiczem, a jej działacz został prezesem OZK.
Wówczas, w 2007r., na skutej wyłączenia Łęgajn cena za odpady skoczyła z 2,50 zł do 8,67 zł od mieszkańca. Na sesji 18 kwietnia 2007r. prezydent Czesław Małkowski zapewnił radnych, że budowa Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych ruszy w 2009 roku. Nie ruszyła do dzisiaj. Dlatego będziemy zgrzytać zębami i płacić, płacić, płacić...
Po wyłączeniu składowiska w Łęgajnach odpady pojechały do Mławy, do spółki USKOM, a wraz z nimi nasze pieniądze. Jak wyliczył prezes SM „Pojezierze" dr Wiesław Barański, w sumie spółka ZGOK (poprzedniczka OZK) wytransferowała do USKOM 90 mln zł (różnica między ceną składowania w Łęgajnach i Mławie). Radni PiS (wśród nich Henryk Baczewski) podejrzewali „ustawienie" przetargu pod spółkę USKOM i zgłosili sprawę prokuraturze. Również prezes WFOŚiGW Adam Krzyśków publicznie stwierdził, że to nie przypadek, że odpady z Olsztyna jeździły do Mławy. Jednak śledztwo zostało umorzone, mimo dostarczenia dowodu: odpowiedź spółki ZGOK na zakwestionowanie wyniku przetargu przez firmę Amest z Mażan k. Kętrzyna została napisana na komputerze... prawnika spółki USKOM! (zob. właściwości pliku, w BIP)
Jedynie kontrola NIK stwierdziła zawarcie przez ZGOK wadliwej umowy ze spółką USKOM, w wyniku której przepłacono w sumie 2 mln zł. Nikt nie poniósł konsekwencji, a 30 listopada 2012r. spółka USKOM uruchomiła Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Różance pod Suszem, za ok. 40 mln zł. Można rzec, że mieszkańcy Olsztyna sfinansowali tę inwestycję.
Strategia Baczewskiego
Dr inż. Henryk Baczewski twierdzi, że miał koncepcję, by uchronić mieszkańców od wystrzyżenia nas do gołej skóry. Dlatego wystartował w konkursie na prezesa OZK. Przyjrzał się jak funkcjonuje rynek odpadowy, najpierw jako przewodniczący Rady Nadzorczej OZK, a od października 2012r. jako p.o. prezesa OZK (po powrocie dr Aleksandra Sochy na UWM).
Policzył, że rynek odpadowy wart jest 12 mln zł zysku netto rocznie. Skąd ta kwota? Olsztyn ma 175 000 mieszkańców x 0,333kg/os. = 58 000 ton odpadów komunalnych zmieszanych o kodzie 20 03 01. 58 000 t. x 250 PLN netto za tonę = 14.5 mln PLN minus 2,5 mln koszty odbioru = 12 mln zł.
Obecnie REMONDIS od rodziny 3-osobowej w osiedlu domków jednorodzinnych za selekcjonowane odpady pobiera:
43zł/3 os. x 12mcy x 3.33kg/os. = 572,76 zł. W spółdzielniach mieszkaniowych zysk jest trochę niższy: 12 zł/os x 12mcy x 3,33kg/os = 479,52
W OZK spółka Remondis płaci za zrzut 1 tony 230 zł czyli zostaje jej 572-230 = 342 zł/t. lub 479 - 230 = 249 zł/t. minus koszty własne.
Kosztem firmy Remondis jest użycie kilkuletniej śmieciarki o wartości rynkowej 50-80 tys. zł, zatrudnienie 3 robotników obsługi śmieciarki, paliwo, ubezpieczenie NNW. Śmieciarka pracująca 10-12 godzin na terenie Olsztyna (bez użycia jej do transportu odpadów do Rudna) jest zdolna wykonać 5 kursów i zrzucić w OZK 50 Mg odpadu.
Henryk Baczewski policzył, że jest w stanie zejść z kosztami transportu do 80 zł/t. W tym celu chciał wydzierżawić 12-13 śmieciarek.
- Gwarantowałem prezydentowi Grzymowiczowi, że utrzymam ten koszt na poziomie 80 zł/t. przez 3 lata, czyli ok. 11 zł od osoby za odpady zmieszane, o ile w tym czasie drastycznie nie wzrosną ceny innych składników kosztów np. paliwa, a wskaźnik inflacji utrzyma się na poziomie ok. 3% - mówi Henryk Baczewski.
28 grudnia 2012 roku zaprezentował Komisji Konkursowej swoją koncepcję.
W swojej strategii planowałem podjęcie się przez OZK roli odbiorcy i przetwarzającego odpady, jako SAMODZIELNY PODMIOT GOSPODARCZY, gdzie odbiór zamierzałem zmieścić w 80 zł/t. Cena którą planowałem realizować jest zbliżona do kategorii jednostkowego kosztu własnego, który jest podstawowym kryterium w spółkach komunalnych gdzie aktywa są własnością lokalnej społeczności i na jej rzecz pracują. Spółka komunalna ma za zadanie dostarczyć najwyższej jakości usługę, zabezpieczyć swój rozwój i modernizację, godziwie opłacić pracowników i uniknąć ujemnego wyniku na swojej działalności. Zysk jest sprawą drugorzędną. Jeśli się pojawi, stanowi dochód Gminy i na jej potrzeby może być spożytkowany. Takie działanie pozwoliłoby utrzymać obecną cenę, ale oznaczało oczywiście wyeliminowanie z rynku Remondisu. A tak być nie mogło...
Wyliczenia Henryka Baczewskiego:
Przy obecnej cenie 9.80 zł od mieszkańca mamy następujący przychód za 1 tonę odpadów: 9.80zł/os x 12 mcy x 3,33 kg/os (wskaźnik 3,33 - jeden olsztynianin wytwarza około 300 kg odpadów rocznie) = 391,6 zł.
Z owych 391 zł przychodu należy odjąć ok. 70 zł na koszty funkcjonowania systemu (rezerwa na nieściągalność opłat od mieszkańców, administrowanie systemem około 18-20 osób, edukacja ekologiczna, Punkty Dobrowolnego Gromadzenia Odpadów itp.).
Czyli z 391 zł - 70 zł zostanie 321 zł/t. Teraz od tej kwoty musimy odjąć 200 zł - koszt za wywóz odpadów na obce składowiska lub instalacje (standaryzacja RDF). Zostaje nam więc 121 zł/t.
Remondisowi trzeba zapłacić za usługę transportową 250 zł/t., no może w krótkim, pierwszym jednorocznym przetargu zadowoli się kwotą 200 zł/t. Mamy więc deficyt: minus 80 - 130 PLN/t. A gdzie koszt przetworzenia odpadów w OZK? Obecnie OZK robi to za mniej niż 40 zł/t., przy najniższym spośród spółek komunalnych średnim wynagrodzeniu dla 78-osobowej załogi. Załóżmy, że ten koszt OZK zostanie na tym samym poziomie, to deficyt wyniósłby 120 - 140 zł/t.
Aby uniknąć deficytu i mieć małą rezerwę, to rzeczywiście trzeba podnieść stawkę z 9,80 zł/os. do 16 zł/os: (16 zł/os. x 12 mcy x 3,33 kg/os = 639,36 zł - 70 zł (koszt obsługi systemu) - 200 zł/t za obce składowisko - 250 zł/t. dla Remondisu = 119 zł/t. Z tego należy odjąć koszt OZK, a co zostanie, to zysk netto.
Jeśli natomiast w tym wyliczeniu, w miejsce 250 zł/t. dla REMONDISU wstawimy 80 zł/t., za którą to cenę OZK miało świadczyć usługi transportowe, w koncepcji Henryka Baczewskiego, to wystarczy opłata na poziomie maksymalnie 11 zł/os miesięcznie: 11zł/os x 12 mcy x 3,33 kg/os = 439,56 zł/os - 70 zł - 200 zł/t.- 80 zł/t. = 89zł/t.
Pozamiatane
Zdaniem Henryka Baczewskiego spółka OZK w chwili obecnej (rozmawiamy pod koniec lutego) nie ma już szans na przygotowanie się do samodzielnego startu w przetargach, które muszą być ogłoszone najpóźniej w połowie kwietnia. Dlaczego? Bo np. wynajem, leasing, kupno śmieciarek od dealerów musi być dokonane w drodze przetargu nieograniczonego, a na jego rozstrzygnięcie (z protestami i odwołaniami) potrzeba około 60 dni. Tych dni się już nie dogoni...
Tymczasem prezes Rafał Targoński nie czyni żadnych przygotowań, które by świadczyły, że chce realnie stanąć do przetargu i je wygrać.
Dlatego Henryk Baczewski przewiduje, że żywot spółki OZK zakończy się 31 grudnia 2013 roku, a rynek odpadowy zostanie zmonopolizowany, ze wszystkimi tego konsekwencjami dla naszych portfeli.
W kuluarach ostatnich sesji Rady Miasta Olsztyna radni już typowali zwycięzców przetargów na odbiór odpadów, ich zdaniem odpadowym tortem największy przewoźnik na rynku ma się podzielić ze spółką kolegów partyjnych Rafała Targońskiego, której współwłaścicielem jest syn radnej PO.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość