Dziekan Piotr Obarek nie skorzystał z okazji, by oczyścić się z zarzutu plagiatu i nie pokazał podczas prezentacji kandydatów do stanowiska dziekana Wydziału Sztuki swojego tekstu wykładu kwalifikacyjnego na I stopień naukowy. Apelowałem o to do dziekana, w odpowiedzi na Jego żądanie przeprosin i sprostowanie. W pewnym momencie otwarte zebranie przedwyborcze zamieniło się w film „Rejs i Miś II”, a ja zostałem z niego brutalnie wyproszony.
Objawy choroby
W środę, 17 kwietnia o 13.30 na Wydziale Sztuki rozpoczęła się prezentacja 4 kandydatów do stanowiska dziekana. prof. Benedykta Błońskiego, dr hab. Wioletty Jaskólskiej, prof. Artura Miliana i dr hab. Piotra Obarka. Wcześniejsze wybory, 21 marca, nie wyłoniły zwycięzcy, bowiem prof. Benedykt Błoński wycofał swoją kandydaturę, a dotychczasowy dziekan Piotr Obarek nie uzyskał wymaganej liczby głosów.
Najbardziej rozbudowany i szczegółowy program przedstawił prof. Benedykt Błoński, dyrektor Instytutu Muzyki. Ale w programach wszystkich troje kontrkandydatów obecnego dziekana powtarzały się te same objawy choroby, która toczy Wydział Sztuki.
1. Brak współpracy pomiędzy Instytutem Sztuk Pięknych a Instytutem Muzyki. Stąd kandydaci podkreślali konieczność integracji na wszelkich możliwych płaszczyznach studentów i pracowników obu instytutów.
2. Brak promocji Wydziału, jego studentów i pracowników w Olsztynie, regionie, kraju i świecie. Prof. Błoński zwrócił uwagę na konieczność zagospodarowania otoczenia budynku Wydziału Sztuki, tak żeby promował jego artystyczny charakter. W tej chwili jest to jeden z wielu budynków, niczym się nie różniący od innych obiektów. Wszyscy troje mówili też o anty promocyjnej witrynie internetowej Wydziału. Prof. Artur Milian postulował jej całkowitą zmianę i udostępnienie w kilku językach (sam włada czterema)
3. Wtórność Wydziału Sztuki w porównaniu z innymi uczelniami, powielanie kierunków, nie tworzenie nowych, stąd Wydział ma problem z naborem studentów na odpowiednim poziomie.
4. Brak transparentności budżetu Wydziału. Prof. Wioletta Jaskólska postulowała, żeby 2 razy do roku dziekan składał sprawozdanie finansowe, a dyrektorzy powinni być w gospodarce finansami samodzielni i odpowiadać za finanse swojego Instytutu.
5. Brak jasnych, przejrzystych zasad przyznawania nagród dziekańskich za osiągnięcia dydaktyczne. Dr W. Jaskólska zaproponowała przyznawanie nagrody tym pracownikom, którzy zdobywają dla wydziału najwięcej punktów (wcześniej pracownicy mówili mi, że głównie nagrody otrzymuje dziekan i jego żona oraz ich poplecznicy).
6. Zastraszanie pracowników z tytułem dr hab., iż nie przedłuży się im umowy o pracę (to podniosła dr hab. W. Jaskólska).
7. Odtrącanie byłych studentów i pracowników, których nie zaproszono na XX-lecie Instytutu (to również podniosła dr hab. W. Jaskólska, która na jubileusz XXV-lecia chciałaby zaprosić wszystkich absolwentów i byłych pracowników).
8. Nad wydziałem grafiki warsztatowej zawisła groźba likwidacji. Planom, wtłoczenia pracowni z budynku przy ul. Głowackiego do dwóch pomieszczeń w piwnicy przy ul. Szrajbera, sprzeciwiła się dr hab. W. Jaskólska. „Kiedyś ogromne środki zostały wydane na te pracownie - powiedziała. - Jesteśmy zbyt biednym państwem, żeby teraz ten dorobek niszczyć”.
9. Brak kadry profesorskiej, stąd brak możliwości doktoryzowania (poza dyrygenturą). Nawet zwolennik obecnego dziekana, dr hab. Janusz Połom zadając w tej sprawie pytanie prof. Błońskiemu powiedział: „obecna kadra jest nikła”. Dr Jaskólska powiedziała, że Wydział ma najniższą, V kategorię, i trzeba zrobić wszystko, aby zdobył II, a nawet I.
- Dlaczego jedyny profesor tytularny, pan Wiesław Bieńkuński nie uczy na naszym wydziale, tylko na wydziale ochrony środowiska? - Zapytał prof. Artur Milian. - Ci wspaniali artyści, profesorowie, jak prof. Kulpa, Sadley, Trzeszczkowski, Bieńkuński powinni wrócić do nas! (brawa siedzących pod oknem).
Fałsz Wydziału Sztuki
W tym momencie prof. Artura Miliana zaatakował pan NN w zielonym garniturze, który nie chciał mi powiedzieć swojego nazwiska, jak się później okazało nie był znany znakomitej większości osób obecnych na sali, nie jest bowiem pracownikiem Wydziału Sztuki. Każdemu z kontrkandydatów Piotra Obarka zadawał zaczepne pytania, poza oczywiście samym dziekanem. Pan NN przed zebraniem podsłuchał moją luźną rozmowę z prof. Arturem Milianem i teraz zagrzmiał, ujawniając jej treść:
Pan NN: - Pan powiedział do redaktora Sochy, że artykuł tego pana jest merytoryczny. Proszę to uzasadnić, bo chcę poznać pana stronę moralną.
Prof. Artur Milian: - W muzyce musi panować harmonia, jeśli ktoś z artystów fałszuje, to natychmiast to słychać, a jeśli artysta gra czysto, to wszyscy podziwiamy harmonię jego gry.
Pan NN: - Jaki ma pan dowód na fałszerstwo (pracy doktorskiej P. Obarka – przyp. mój), czy jest orzeczenie komisji, jest przecież domniemanie niewinności!
Prof. Artur Milian: - Ja nikogo nie oskarżam, wiem tylko tyle, że Centralna Komisja (ds. Nadawania Stopni i Tytułów Naukowych – przyp. mój) rozpoczęła procedurę, powołała 3 niezależnych profesorów-recenzentów. 27 kwietnia Komisja zapozna się z ich recenzją pracy (Piotra Obarka – przyp. mój) i podejmie decyzję.
Pan NN: - I wtedy dopiero będzie można o tym mówić, panie profesorze i panie Socha!
Prof. Artur Milian: - Mówiąc o fałszowaniu miałem na myśli, to, dlaczego profesorowie Sadley, Kulpa, Bieńkuński, Trzeszczkowski musieli odejść. To jest fałsz tego wydziału!
Pan NN: - To jest inne zagadnienie – uciął pan w zielonym ganiturze.
„Moim celem jest rebrending”
Jako ostatni wystąpił dziekan dr hab. Piotr Obarek. Przypomniał warunki lokalowe w jakich studenci się uczyli kiedyś, a jakie mają obecnie. Następnie z kartki odczytał swój program, mając problemy z niektórymi słowami:
„Moim celem jest swoisty rebrending w warstwie merytorycznej, treści nauczania, z wydziału sztuki w kierunku większego niż dotychczas otwarcia na potrzeby rynku pracy, jak też wyzwania nowoczesności. Modyfikacja profilu nauczania wyższego jest bowiem potrzebą chwili, w której żaden wydział czy poszczególny instytut nie powinien produkować bezrobotnych. Absolutnie pragnę do tego dążyć, proponując multidyscyplinarną formułę działania, w którym akcent byłby położony na charakter nabywanych przez studentów umiejętności, w dalszym ciągu promując sztukę wyższą”.
Tekst zakończył słowami: „Gdy znika morale, a dobrzy ludzie stoją bezczynnie, zło triumfuje” (gromkie brawa osób siedzących pod ścianą).
- To był mój, w pigułce, program – powiedział Piotr Obarek i wyjął następną kartkę. - Teraz odczytam państwu mój list do Jego Magnificencji Rektora, Józefa Górniewicza (list, który wywiesił wcześniej na witrynie internetowej Wydziału Sztuki, w którym oskarżył kontrkandydatkę dr hab. Wiolettę Jaskólską o składanie mu „korupcyjnych propozycji” (list ten można przeczytać tutaj).
Następnie dziekan odczytał list do rektora Ewy Starzyńskiej-Kościuszko, dyrektora Instytutu Filozofii UWM również oskarżający W. Jaskólską o złożenie propozycji zatrudnienia plastyka, nie wymienionego w liście z nazwiska, w zamian za dyskredytowanie dziekana Piotra Obarka.
W pierwszym liście dziekan Piotr Obarek powołał się na prof. Benedykta Błońskiego, który miał być świadkiem złożenia korupcyjnej propozycji przez W. Jaskólską.
Prof. Błoński poprosił o głos i oświadczył, iż nie był świadkiem takiej rozmowy. Wstał również wymieniony w liście przez dziekana student Rafał i powiedział, że jego nazwisko zostało w tym liście oczernione; nie uczestniczył w żadnych rozmowach korupcyjnych. Prof. Zygmunt Droński, który na tym liście Piotra Obarka napisał: „potwierdzam te fakty”, nie zjawił się na zebraniu).
Wyprosić Sochę!
mgr Miłosz Piotrowski, asystent: - Mówi się dużo o promocji wydziału, mówiła o tym pani Jaskólska, to co się mówi przez kilka ostatnich tygodni, to anty promocja. Nie pluje się na flagę, na pluje się na hymn, nie pluje się na dziekana wydziału. Obecność na sali pana Sochy mnie obraża...
- Mnie również! – Zaczęli wtórować mu, pan NN, Janusz Połom i Mateusz Obarek.
Mgr Miłosz Piotrowski (zasłania się ręką, gdy go fotografuję): - Co ten pan tu w ogóle robi?! Tu są elektorzy, którzy mają podjąć ważną decyzje, a ten pan próbuje wpłynąć na naszą decyzje elektorską, poprzez tą swoją... nie wiem, jak to nazwać... tę gazetę, czy...
Pan NN: – No, paplaninę, to paplanina!
Mgr Miłosz Piotrowski: - To opluwanie ciągnie się w komentarzach: „nie strasz, nie strasz, bo się zesr....” (taki komentarz Internauty pojawił się na forum „Debaty”, jako reakcja na pogróżki pod moim adresem, za tekst o Piotrze Obarku – przyp. mój)
Pan NN: - Wyprosić, czy można go wyprosić!? Cały czas nas fotografuje, przeszkadza, nieustanie, przez parę godzin...
Dr hab. Janusz Połom, kierownik pracowni fotografii: - Panie dziennikarzu, czy znane jest panu prawo do twarzy? Nie jest to miejsce publiczne, to jest miejsce gdzie są elektorzy. Jako fotograf chcę panu zwrócić uwagę, że nie ma pan prawa publikować naszych wizerunków, proszę to sprawdzić w prawie prasowym.
Pan NN: - To nie jest żaden dziennikarz!
Ja: - Czy pan przewodniczący zebrania, nakazuje mi opuścić to otwarte zebranie?
Przewodniczący Józef Wojtkowiak: - Skoro jest takie żądanie wszystkich tu zgromadzonych, dlatego przychylam się...
Ja: - Wykonam więc wolę pana przewodniczącego i opuszczę to zebranie.
(Na tym zebraniu były też inne osoby, które ani nie były elektorami, ani pracownikami Wydziału Sztuki, jak np. Mateusz Obarek, syn dziekana, czy pan NN, jednak tym osobom przewodniczący nie kazał opuścić sali).
Studentka Anna Maczuga (na zdjęciu za prof. Geno Małkowskim, widząć, że ją fotografuję, zasłania twarz dłonią): - To nie jest pytanie, tylko chciałam powiedzieć, panie Obarku. Dziękuję panu, że jest pan naszym dziekanem! - Mówi z żarem w głosie. - Nigdy nie było i nigdy nie będzie takiego dziekana jak pan! To dzięki panu nasz wydział powstał, to dzięki panu jesteśmy tu, gdzie jesteśmy i to nie jest prawda, co jest opowiadane. My, jako studenci, jesteśmy za panem, i my jako studenci jesteśmy gotowi urządzić pikietę za panem, żeby pan został naszym dziekanem! (Brawa osób pod ścianą).
Pan NN: - Pan Socha chciał to zniszczyć, proszę państwa, chciał skłócić środowisko naukowe. Mało tego, to jest kopanie dołków pod osobą, która kandyduje. Przecież pan Obarek sam nie kręci tego bicza, tylko ktoś z kandydatów to zorganizował, ktoś za tym stoi, a pan Socha jest tylko wykonawcą, człowiekiem do wynajęcia. Już dawno powinien opuścić to środowisko, ale nie ma honoru, jeszcze się tutaj panoszy... a pan, panie profesorze (zwraca się do prof. Artura Miliana), pan mu gratulował, pan mi się nie wytłumaczył z tego, pan musi mi się jeszcze z tego wytłumaczyć, dlaczego pan mu gratulował...
Po zakończeniu zebrania studentka Anna Maczuga rzuciła się na szyję Piotra Obarka i obsypała go pocałunkami, wykrzykując w euforii: „Jest pan cudowny i wspaniały, panie dziekanie”.
Adam Socha
PS. Po zebraniu dzwonili do mnie zarówno studenci, jak pracownicy, obecni na tym zebraniu, przepraszając, za to co mnie spotkało i za przewodniczącego zebrania, który pozwolił na obrażanie mnie i wyproszenie z otwartego zebrania przedwyborczego.
Skomentuj
Komentuj jako gość