Właśnie otrzymałem odpowiedź z Wydziału Prawa i Orzecznictwa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie, że Prezes KZGW utrzymał w mocy decyzję RZGW. Decyzja Prezesa KZGW nie została zaskarżona i się uprawmocniła. Oznacza to, że betonowy most na Jeziorze Długim, zwany eufemistycznie „kładką” jest nielegalny.
Jak już informowałem w marcu br. czytelników, prezydentowi Olsztyna tak się spieszyło z wydaniem 3,8 mln zł na budowę betonowego mostu na Jeziorze Długim, że sam sobie wydał pozwolenie wodno-prawne na tę inwestycję. O sprawie budowy mostu bez zezwolenia powiadomił Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie, jeden z mieszkańców osiedla nad tym jeziorem, którego krew zalała, gdyż zakupił tam dom z uwagi na piękno przyrody w tym miejscu, wówczas jeszcze z drewnianym mostem, a drewniany most zastąpiono betonem. RZGW, który zarządza i decyduje o tym, w jaki sposób można korzystać z wód znajdujących się m.in. na terenie Warmii i Mazur, stwierdził nieważność pozwolenia wodnoprawnego dla tej inwestycji.
Jak wyjaśnił mi Dariusz Bogacz, rzecznik RZGW w Warszawie, prezydent Olsztyna, będąc inwestorem, nie powinien sam sobie udzielać tego pozwolenia, bo nie można być sędzią we własnej sprawie.
Prezydent odwołał się od decyzji RZGW. Wiceprezydent Halina Zaborowska-Boruch stwierdziła wówczas w „Gazecie Wyborczej”, że prezydent miał prawo wydać sam pozwolenie wodnoprawne. - To norma w całej Polsce. Procedura prowadzona była zgodnie z przepisami. Nie jesteśmy ignorantami w takich sprawach.
Wiceprezydent była przekonana, że decyzja KZGW będzie dla Urzędu Miasta pomyślna. Stało się inaczej. KZGW utrzymał w mocy decyzję niższej instancji. „Utrzymanie decyzji Dyrektora RZGW o stwierdzeniu nieważności pozwolenia wodnoprawnego spowodowało sytuację, że z punktu widzenia przepisów ustawy Prawo wodne, kładka stanowiąca przeprawę przez wody Jeziora Długiego jest traktowana, jako wykonana bez wymaganego prawem pozwolenia wodnoprawnego” - odpowiedziano mi w Krajowym Zarządzie.
Prezydent ma prawo starać sie o jej zalegalizowanie, co może wiązać się z koniecznością poniesienia opłaty legalizacyjnej w wysokości ok. 2200 zł. Jak widzimy, prezydent wiele nie ryzykował. Oczywiście, zapłaci budżet miasta, a nie prezydent z własnej kieszeni. Gdyby prawo stanowiło inaczej i urzędnik musiał płacić kary z własnego konta, za błędne decyzje, to może by się zawahał? Teoretycznie może się zdarzyć, że kładka nie będzie mogła być zalegalizowana. Co wówczas? - zapytałem.
- Wówczas właściciel może być zobowiązany do jej rozbiórki – otrzymałem odpowiedź Joanny Marzec, Rzeczniczki Prasowej Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej.
Oczywiście, nic takiego nie nastąpi, gdyż w polskim prawodawstwo obowiązuje heglizm, tzn., jeśli już coś zaistniało, to staje się faktem obiektywnym, i jako takie musi być przyjęte do porządku prawnego, a więc beton-most zostanie zalegalizowany, po wpłaceniu symbolicznej grzywny.
Przypomnę tylko, że koszt solidnej kładki drewnianej wyniósłby ok. 200 tys. zł. Dla porównania: kładka pieszo – rowerowa na jeziorze Radomno (zdjęcie obok), która powstała w okresie 10 – 31 maj 2010, kosztowała Nadleśnictwo Iława 150 tys. zł. Długość mostu wynosi 152 m, szerokość 1,90 m. (Wymiary przeprawy na Jeziorze Długim: długość blisko 70 m i szerokość 3 m). Kładka w Radomnie została zbudowana w miejsce poprzedniej, która uległa naturalnemu zniszczeniu, po 50 latach. Kładkę wykonał Włocławski Pułku Drogowo – Mostowy z Chełmna. Określono, że kładka będzie służyć w bezpieczny sposób przez co najmniej 30 lat. Inwestycja nie miała żadnego negatywnego wpływu na środowisko, prace związane z obróbką i konserwacją drewna zostały wykonane poza terenem jeziora, w znacznej odległości. Zastosowane impregnaty są obojętne dla środowiska. Cała konstrukcja wraz z palami jest wykonana z drewna dębowego i modrzewiowego. Oczywiście Nadleśnictwo na wykonanie inwestycji uzyskało pozwolenie wodno – prawne.
Że na całym świecie, w miejscach cennych przyrodniczo, stawia się drewniane mosty, niech świadczy zdjęcie mostu z Narodowego Parku USA - Yellowstone. No, ale oni nie mają za dyrektora Pawła Jaszczuka, więc są zacofani.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość