"Adam Kowalczyk, dość niefrasobliwie i należy przypuszczać, zupełnie bezmyślnie napisał, że Śląsk był czeski a potem niemiecki od XIV wieku”- pisze Wielopolski. "Mojemu adwersarzowi przyznać muszę, że propagandowej historii Polski nauczył się 4+. Piątki nie mogę, niestety, postawić ponieważ wyraźnie zlekceważył przewodnią rolę klasy robotniczej"- odpowiada Kowalczyk. Czytaj polemikę Wiesława Wielopolskiego z Adamem Kowalczykiem.
Historyczna bezmyślność
W artykule zatytułowanym „Widzenie historii”, który redakcja warmińsko – mazurskiego miesięcznika „Debata” zamieściła na swych łamach w miesiącu styczniu 2010 roku, jeden z publicystów tego pisma, pan Adam Kowalczyk, dość niefrasobliwie i należy przypuszczać, zupełnie bezmyślnie napisał, że Śląsk był czeski a potem niemiecki od XIV wieku”. Przy czym ani słowem nie raczył wspomnieć o polskości tej krainy, o jej tragicznych dziejach, o sześciu wiekach niewoli i czasach intensywnej germanizacji ludu Śląskiego, kiedy jedyną ostoją była tu mowa i wiara ojców, której bronił zajadle przez stulecia przed bezwzględnymi zakusami niemieckiego szowinizmu, którego celem było całkowite wytępienie polskości.
Przeciwko tego rodzaju ogólnikom, które niczego nie tłumaczą i wprowadzając w błąd zwalniają mniej wyrobionego historycznie czytelnika od trudów myślenia, należy zdecydowanie zaprotestować. Historii tej krainy w żadnym razie nie da się skwitować nic nie znaczącym ogólnikiem, tak jak to z niewątpliwą dezynwolturą uczynił pan Kowalczyk. Dzieje Śląska były nie tylko głęboko tragiczne, ale także niezwykle pouczające. To, że Śląsk podobnie jak dzisiejsza Małopolska łącznie z Krakowem, znajdowały się w połowie IX wieku w granicach Państwa Wielkomorawskiego, absolutnie nie świadczy o jego czeskości, o Krakowie nawet nie wspominając.W tym czasie narodów jeszcze nie było, tylko ludy i plemiona, które poprzez podboje zarówno ze strony czeskich Przemyślidów, jak i polskich Piastów, łączyły się zwolna we dwa państwa. Piastowie zagarniali kolejno ziemie Pomorzan, Polan, Mazowszan, Wiślan i Ślężan. Zupełnie tak samo było w Czechach. Książęcy ród panujący nad jednym plemieniem Czechów w okolicy Pragi rozszerzał swe panowanie na plemiona sąsiednie, a że czescy nad nimi panowali książęta, zaczęto więc cały kraj zwać Czechami. Piastowskie państwo zaczęło się od ludu Polan, których po łacinie w aktach i dokumentach zwano Poloni, a kraj Polonia. Oni sami nazwali się Polakami.
Polska jaką stworzył Mieszko I składała się z licznych plemion i szczepów, które choć podobne do siebie mową, różniły się od siebie pozostałościami dawnego ustroju plemiennego i szczepowego. Podczas podbojów Piastowie nigdy nie gwałcili odrębności zajętych ziem. Ich mieszkańcy zmieniali więc przynależność państwową, ale w nowe warunki przenosili się w sposób najmniej bolesny. Taki podbój nie niweczył praktycznie ustalonych związków. Ogarniał je, nawet chronił przez siłę całego państwa. Gmach Polski piastowskiej budowany był z cegieł rozmaitego kształtu i barwy, lecz od dawna wypalonych z materiału rdzennie miejscowego – w tym śląskiego, mazowieckiego, wielkopolskiego i wielu innych. Do niedawna zgodnie przyjmowało się, że Mieszko I był tym, który przyłączył do swego państwa Małopolskę i Śląsk, odbierając je Czechom, co ostatecznie miało nastąpić w roku 990.
Innego zdania jest prof. Natanson – Leski, który w obszernym studium zatytułowanym „Państwo Mieszka Pierwszego”, twierdzi zdecydowanie, że zarówno Śląsk jak i Małopolska, które wchodziły ongiś w skład państwa Wielkomorawskiego, dużo wcześniej i na długo przed Mieszkiem I, zdobyte były przez Piastów w czasach przedchrześcijańskich i przyłączone do ziem znajdujących się w ich posiadaniu. Większość historyków wymienia jednak rok 990 jako datę końcowego aktu zjednoczenia Śląska z Polską. Rezultat pierwszych dziesięcioleci piastowskich rządów na Śląsku jest wprost zdumiewający. Zrastanie następowało bardzo szybko. Gnieźnieńscy Piastowie umieli przystosować się do miejscowych warunków, nagiąć się do potrzeb, zawrzeć nie pisane wprawdzie, ale za to rzeczowe pakty, pójść na ugodę, na kompromis. Kompromisowe postępowanie Gniezna wobec Wiślan, Ślężan, Mazowszan, Pomorzan i innych sprawiło, że mozaika plemion lechickich, pomimo różnic regionalnych, z biegiem czasu zrosła się w naród polski.
Kiedy w roku 1017 cesarz niemiecki Henryk II rozpoczął długotrwałą wojnę z Polską, stawką w tych zmaganiach nie były tylko Milsko i Łużyce, ale także Śląsk. Kiedy cesarskie wojska obległy Niemczę, jej mieszkańcy po trzytygodniowej skutecznej obronie grodu nie poddali. A przecież wśród oblegających byli posiłkujący Niemców Czesi, którzy podobno przedtem rządzili Śląskiem. Nikt z miejscowych jak widać nie pragnął ich powrotu i obrońcy Niemczy i innych śląskich grodów potraktowali ich jak najeźdźców, dając należytą odprawę.Przez niemalże półtora wieku cały obszar Śląska, stanowił integralną część piastowskiego monolitu państwowego. Wzrastający od XI wieku coraz straszniejszy napór niemiecki na zachodnie rubieże Polski, był przynajmniej do czasu panowania Bolesława Krzywoustego skutecznie powstrzymywany. I chociaż szedł wtedy na Polskę przeciwnik straszny i pod każdym względem silniejszy, germańskie truchła zalegały tysiącami nie tylko Psie Pole pod Wrocławiem, ale także wiele innych śląskich pobojowisk.
Od roku 1138 rozpoczyna się najsmutniejszy okres w historii Polski. Był to czas podziałów po śmierci Krzywoustego, czyli po prostu okres kłótni i sporów. Śląsk i granicząca z nim Ziemia Lubuska przypadła w udziale Piastom śląskim. Byli wśród nich ludzie dzielni i z otwartą głową, jak Henryk Pobożny, ale byli i inni. Syn tegoż Henryka, Bolesław Rogatka zniemczony do gruntu, przy tym hulaka nie grzeszący zbytnio rozumem politycznym, jedna z najpaskudniejszych postaci wśród piastowskich książąt śląskich, najpierw połowę Ziemi Lubuskiej sprzedał w 1249 roku arcybiskupstwu magdeburskiemu, potem pozbył się całego tego obszaru na rzecz następców pogromcy Słowian zachodnich Albrechta Niedźwiedzia, co nastąpiło w roku 1251. Niemcy zagarniali coraz więcej. Straty terytorialne szły kolejno w górę Odry, począwszy od Pomorza Zachodniego poprzez Ziemię Lubuską po Śląsk. Przez głupotę takich jak Rogatka traciliśmy zachodnie rubieże Polski ustanowione nad graniczną Odrą przez Mieszka i Chrobrego.Nie spełniły się zamysły niektórych Piastów śląskich złączenia pod swym zwierzchnictwem rozbitej na dzielnice Polski. Zamysły te praktycznie zginęły wraz z Henrykiem Pobożnym na pobojowisku pod Legnicą w roku 1241. Hasło odbudowania Polski, które głosili książęta śląscy i do którego dążyli z uporem, jest dowodem , jak silnie Śląsk był związany z Polską i że tam właśnie tkwiła zdrowa myśl polityczna zmierzająca do zakończenia anarchii dzielnicowej i przywróceniu jedności Królestwu Polskiemu.
Niestety Śląsk rozpadł się na mnóstwo drobnych księstewek odrywając się stopniowo od pnia macierzystego. Na coraz luźniejszą łączność Śląska z Polską miały również wpływ małżeństwa śląskich Piastów z niemieckimi księżniczkami. Książęta ci swarząc się i walcząc między sobą wykazywali się zdecydowanym brakiem szerszego horyzontu politycznego, a uzależnieni finansowo od niemczących się miast śląskich stawali się bezwolnymi figurantami w rękach bogatego patrycjatu miejskiego.Toteż Jan Luksemburg z dynastii niemieckiej, po objęciu tronu czeskiego znalazł na Śląsku grunt na tyle podatny dla swoich wpływów, że w początkach XIV wieku zhołdował czternaście z siedemnastu piastowskich księstw śląskich. Jednocześnie w roku 1339 wymusił szantażem na Kazimierzu Wielkim zrzeczenie się zwierzchnictwa nad księstwami śląskimi, które uznały już lenną zwierzchność Czech, w zamian za co król czeski zrzekł się wyimaginowanych pretensji do korony polskiej.
Jednak Śląsk nie był ostatecznie stracony. Nie dopuścił do tego Król Kazimierz broniąc tytułów prawnych i jedności kościelnej.Biskupstwo wrocławskie nadal podlegało metropolii gnieźnieńskiej i jedność polskiej prowincji kościelnej trwała aż do 18 lipca 1821 roku, kiedy to bullą „De salute animarum” papież Pius VII oderwał biskupstwo wrocławskie od Gniezna. Mieliśmy z tego powodu nie mało kłopotów, kiedy po zakończeniu II wojny światowej w 1945 roku, trzeba było obsadzić polskimi hierarchami Wrocław, Gorzów, Gdańsk i inne biskupstwa wszystkich Ziem Odzyskanych. Po wymarciu wielu linii Piastów śląskich, ich księstwa weszły w skład królestwa czeskiego, aż do czasu kiedy w roku 1620 Czechy stały się prowincją Austrii i Śląsk dostał się pod panowanie austriackich Habsburgów. W granicach cesarstwa austriackiego Śląsk pozostawał do roku 1740, kiedy po pokonaniu Austrii przez Prusy zastał przez Prusaków zagarnięty. Po zakończeniu I wojny światowej zwycięskie mocarstwa Ententy nie były zgodne w sprawie przyznania bez zastrzeżeń Śląska Polsce. Sprzeciwiała się temu Wielka Brytania, która uważała, że oddanie Polsce Śląska osłabi Niemcy a wzmocni Francję, czego Anglicy sobie nie życzyli.
Zdecydowano się na plebiscyt, który odbył się 21 marca 1921 roku, poprzedzony dwukrotnym chwyceniem za broń Ślązaków zdeterminowanych walczyć o polskość śląskiej ziemi.Wyniki plebiscytu w zupełności nie odpowiadały stanowi faktycznemu, wskutek sprowadzenia z Niemiec prawie dwustutysięcznej rzeszy tak zwanych emigrantów śląskich.
Kiedy zawisła groźba pozostawienia prawie całego Górnego Śląska przy Niemczech, ludność śląska chwyta po raz trzeci za broń i z niebywałym rozmachem zajmuje Śląsk aż po Odrę. To zdecydowało o nieco sprawiedliwszym podziale Śląska. Niestety i ten podział pozostawił po niemieckiej stronie miliony Ślązaków czujących się Polakami. Całkowicie powrócił Śląsk do Macierzy w roku 1945, kiedy Niemcy uważający się do niedawna dziedzicznymi władcami tej ziemi zwiewali z niej w panice wraz ze swoim szwargotem, a nade wszystko ze swą nieznośną butą, drapieżną pycha, chciwością, rozparciem.
Historia ostatnich stuleci Śląska to nieustanne przemieszczanie się, a często bolesne ścieranie pierwiastków polskiego, niemieckiego i czeskiego. Jeżeli więc ktoś pokusi się o pisanie o skomplikowanych dziejach tej krainy, musi ważyć każde zdanie, ponieważ każdy bezmyślnie użyty ogólnik o historii tej krainy będzie kłamstwem.
Wiesław Wielopolski
Odpowiedź Adama Kowalczyka
Pobożne życzenia
Pan Wiesław Wielopolski przeczytał mój artykuł i raczył mnie potępić za to czego nie napisałem. Potępienie jest niepełne a nawet ubogie bo wprawdzie nie napisałem tego co Pan Wielopolski ale nie napisałem też wielu innych rzeczy jak np. „Krzyżaków” w czym wyręczyłem się Sienkiewiczem. Mojemu adwersarzowi przyznać muszę, że propagandowej historii Polski nauczył się 4+. Piątki nie mogę, niestety, postawić ponieważ wyraźnie zlekceważył przewodnią rolę klasy robotniczej. Natomiast napisałem, wg Pana Wielopolskiego dość niefrasobliwie i zupełnie bezmyślnie: „ że Śląsk był czeski a potem niemiecki od XIV wieku”. Zapewniam, że zrobiłem to z rozmysłem. Pewnie dlatego, że to prawda. Ciężko mi komentować ten tekst ponieważ myślimy zupełnie innymi kategoriami. Czasem mówi się o kimś, iż jest tak mądry, że od tej mądrości aż zgłupiał. Pan Wielopolski w swoim tekście podał tak dużo faktów i dat, że aż zginęła prawda. Została zasypana propagandą narodowo-komunistyczną.
Ot, pierwszy z brzegu przykład: „Podczas podbojów Piastowie nigdy nie gwałcili odrębności zajętych ziem. Ich mieszkańcy zmieniali więc przynależność państwową, ale w nowe warunki przenosili się w sposób najmniej bolesny. Taki podbój nie niweczył praktycznie ustalonych związków.” Takiej dawki bzdur to już dawno nie czytałem. Ogniem i żelazem poszerzaliśmy swoje wpływy wspólnie z Niemcami kosztem słowiańskich Wieletów czy Luciców. Tak dla przypomnienia. Rok 986 wyprawa cesarza Ottona III wraz z Mieszkiem I na Wieletów. 995 znowu Otton III plus Bolesław Chrobry. Potem pomniejsze utarczki a po 1119 roku biedny, pokojowo nastawiony Bolesław Krzywousty razem z księciem pomorskim Warcisławem podbijają naszych współplemieńców aż po grody w Dyminie i Wołogoszczy. Piastowie zrobili (mieczem i toporem) bardzo wiele aby nie utrzymały się powstające nowe organizmy państwowe w postaci Związku Wieleckiego czy Związku Lucickiego.
Albo w innym miejscu: „Hasło odbudowania Polski, które głosili książęta śląscy i do którego dążyli z uporem, jest dowodem , jak silnie Śląsk był związany z Polską i że tam właśnie tkwiła zdrowa myśl polityczna zmierzająca do zakończenia anarchii dzielnicowej i przywróceniu jedności Królestwu Polskiemu.” Tu to już mi ręce opadają. Jednoczyć ziemie polskie to chciał książę Henryk Pobożny i nie jest to wcale takie dziwne bo w tym czasie był najsilniejszym księciem piastowskim. Chciał Polskę zjednoczyć ale pod swoim panowaniem. Zgadzam się, że szkoda, iż pod Legnicą połączone siły rycerstwa polskiego, niemieckiego i Zakonu Krzyżackiego zostały zniszczone przez Mongołów. Ale to zniszczenie pokazało też, że zapędy zjednoczeniowe natychmiast znikły – podobnie jak u innych książąt – gdy okazało się, że książątkom przypadnie rola raczej wasala niż suwerena. Za czasów króla Kazimierza sprawa była przesądzona. Śląscy piastowie ani myśleli łączyć się z Polską. Bo i niby po co. Mówili tym samym językiem co i Czesi, Królestwo Czeskie i Niemcy stały o niebo wyżej gospodarczo. Tam były interesy, więzy rodzinne i pomyślność finansowa. No i Kazimierz wyrzekł się Śląska po wsze czasy. A śląscy piastowie nie zostali z ziemi wyrugowani, ani straszliwym parciem zmiażdżeni przez Niemców, których truchła zalegały Psie Pole, lecz najzwyczajniej w świecie powoli zniemczyli się. Nikt ich nie zmuszał. Stało się z nimi to samo co z Wieletami, Lucicami czy Pomorzanami z Pomorza zachodniego.
Żywioł niemiecki był wtedy bardzo silny a kultura bardzo atrakcyjna. Drobnym przykładem tego jest fakt, że generalnie cywilizacja płynęła z zachodu poprzez Niemcy. Mieszczanie polskich miast mówili w większości po niemiecku. Gdy mieszczanie Krakowa w 1312 roku okazali się krnąbrni król Łokietek uznał, że to wina Niemców i problem rozwiązał po swojemu. Po powieszeniu wójta Alberta i innych rajców żołnierze wywlekali mieszczan z domówi kazali mówić „soczewica, koło, miele młyn”. Kto nie umiał tego wymówić był zarzynany jak prosiak. Dzięki temu Kraków wprawdzie się wyludnił ale stał się na jakiś czas czysto polski. Na szczęście niejaki Wierzynek był krakowianinem już w drugim pokoleniu więc uratował swoje gardło. Dzięki temu później król Kazimierz miał u kogo ucztować. Dodatkowo od Łokietka odstręczyło nie tylko Piastów śląskich brutalne złupienie w 1326 roku należącej do Brandenburgii Ziemi Lubuskiej. Sprawa stała się głośna w całej Europie. Nie każdy chciał mieć pana o takich skłonnościach. Nie oznacza to wcale zaniku wpływów niemieckich. To przez Niemcy płynęła z zachodu cywilizacja i kultura do Polski. Ot, choćby to, że miasta polskie należały do Hanzy, np. Gdańsk, Słupsk, Toruń, Kraków, Chełmno czy Elbląg. Jako ciekawostkę mogę dodać, że po odnowieniu Hanzy w 1980 roku, do Hanzy przystąpił nasz rodzinny Olsztyn , podobnie jak 21 innych miast w Polsce.
A wracając do Śląska to faktycznie Ślązacy w pewnej części zachowali mowę polską. Jednak poczucia polskości już nie. Przywrócenie Ślązaków na łono narodu polskiego zawdzięczamy nie komu innemu tylko wielkiemu kanclerzowi, księciu Otto von Bismarckowi. Kanclerz miał problem z podbojem Niemiec przez Prusy. Dziś nazywamy to zjednoczeniem. Problem polegał na tym, że tradycyjnym centrum Niemiec była katolicka Austria. Tradycyjnie katolickie kraje jak np. Bawaria ciążyły do Wiednia a nie do Berlina. Bismarck rozpoczął swój Kulturkampf skierowany nie przeciwko Polakom – jak się powszechnie sądzi – lecz przeciwko wpływom kościoła katolickiego czyli pośrednio Austrii. Łapę miał żelazną i docisnął tak bardzo, że podbił prawie całe Niemcy (bez Austrii, Luksemburga i Lichtensteinu). Efektem ubocznym było to, że katoliccy Ślązacy zaczęli szukać oparcia u katolickich Wielkopolan. Wspólnota religijna i językowa przywróciła ich narodowi polskiemu. Tego się pewnie Bismarck nie spodziewał. Ponieważ jednak historia kołem się toczy to część Ślązaków ponownie poczuła się Niemcami. No ale za to podziękować możemy Polsce Ludowej.
Skomentuj
Komentuj jako gość